7,4 miesiąca średnio trwa w sądach pierwszej instancji proces rozwodowy – tak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości. Czasem jednak trwa i osiem lat. Prawnicy twierdzą, że sprawy się wydłużają, bo strony składają wiele dowodów. Najlepiej byłoby więc wszystko zawczasu uzgodnić w zaciszu kancelarii, a jeszcze lepiej w pakiecie z podziałem majątku i bez orzekania o winie. To zgodna opinia prawników zajmujących się rozwodami.
Ograniczyć emocje
– Porozumienia należy zawrzeć na takich warunkach, żeby obie strony odczuwały lekki dyskomfort – radzi adwokat Andrzej Michałowski. – W sądzie też sprawdza się żołnierska reguła, że im więcej potu na poligonie, tym mniej krwi w boju. To uchroni przed przekleństwem rozwodów: rzuceniem intymnej prywatności na żer bezdusznych oprawców-prawników.
– W miarę bezbolesne sprawy rozwodowe mogą być tylko dla małżonków – studzi optymizm adwokat Dariusz Pluta. – Dla ich małoletnich dzieci z reguły są bolesne i zostawiają ślad w psychice. Rolą profesjonalnych pełnomocników jest więc dążenie do kompromisu i jego osiągnięcie.
Czas i finanse
– Klientowi należy przedstawić wizję rozwodu ugodowego w opozycji do wieloletniego procesu, konsumującego koszty, czas i nerwy – tłumaczy adwokat Rafał Sarbiński. – W praktyce adwokackiej często oprócz wynagrodzenia ryczałtowego za sprawę rozwodową uzgadnia się z klientem wynagrodzenie dodatkowe obejmujące stawkę za udział w każdym posiedzeniu sądowym.
– Czas w sprawie rozwodowej biegnie na niekorzyść klienta: w płaszczyźnie finansowej, osobistej, psychicznej i fizycznej – wskazuje adwokat Rafał Wąworek. – Dlatego najlepiej sprawę zakończyć na pierwszym terminie. Warto zainwestować nie tylko w dobrego i uczciwego adwokata, ale także w psychologa lub terapeutę, który wykasuje niepotrzebne emocje – mówi.