Po zeszłorocznej nowelizacji ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów ściągalność należności od niesolidnych ojców miała się poprawić. Od 1 stycznia trzeba przynajmniej przez sześć miesięcy płacić połowę alimentów, by nie stracić uprawnień do prowadzenia auta. Miało to zmobilizować dłużników do spłaty choć części zobowiązań. Ściągalność długów się jednak nie poprawiła.
Zmiany ustawy nie wpłynęły na wysokość kwot ściąganych od dłużników alimentacyjnych – potwierdza Jan Żądło, dyrektor Wydziału Spraw Społecznych w Urzędzie Miasta Kraków.
– Tylko jeden dłużnik zapłacił połowę zasądzonych alimentów i odzyskał prawo jazdy. Wcześniej, aby je odzyskać, trzeba było stawić się na wywiad alimentacyjny i na przykład zarejestrować w urzędzie jako bezrobotny lub przedstawić umowę o pracę. Było więc łatwiej niż teraz, a mimo to nie odnotowaliśmy wielu przypadków wpłat połowy alimentów – mówi Katarzyna Jureko, kierownik działu świadczeń rodzinnych i alimentacyjnych MOPS w Sopocie.
Martwe przepisy
Ściągalność alimentów nie wzrosła, bo przepis o odbieraniu praw jazdy jest martwy – mówi z kolei Małgorzata Sandej ze Szczecińskiego Centrum Świadczeń.
W tym roku w szczecińskim Urzędzie Miasta nie została wydana żadna decyzja o zatrzymaniu prawa jazdy.