Niespokrewnione rodziny zastępcze - przewaga nad domami dziecka

Na schronienie w cudzym domu czekają dzieci zaniedbane i skrzywdzone. Ciocia, której można powiedzieć: „Nie jesteś moją mamą”, musi umieć im pomóc

Publikacja: 02.02.2013 08:15

Niespokrewnione rodziny zastępcze - przewaga nad domami dziecka

Foto: Fotorzepa, Pasterski Radek

Niespokrewnione rodziny zastępcze zapewniają nie tylko dach nad głową, ale poczucie bezpieczeństwa i stabilności. O ich przewadze  świadczą losy dzieci po usamodzielnieniu. Na uczelnie trafia mniej niż 10 proc. wychowanków domów dziecka, ale ponad połowa z rodzin zastępczych.

– Od wielu lat większość powiatów narzeka na brak chętnych do podjęcia się niezawodowej opieki zastępczej – mówi Joanna Luberadzka-Gruca, przewodnicząca Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.

Po tragedii w Pucku (w którym matka zastępcza pobiła ze skutkiem śmiertelnym dwójkę dzieci) sytuacja w niektórych rejonach Polski jest jeszcze trudniejsza.

– Opiekunowie są wysyłani na badania psychiatryczne, zdarza się, że rodziny zastępcze są rozwiązywane – mówi Luberadzka-Gruca.

Takie działanie to efekt złego interpretowania ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej (DzU nr 149, poz. 887). Aby takie tragedie jak w Pucku  się nie zdarzały, opiekunowie potrzebują wsparcia, a nie tylko suchego stosowania przepisów.

Ciocią i wujkiem w zastępstwie można zostać w ciągu pół roku, a nawet z dnia na dzień. Trwające zgodnie z rozporządzeniem w sprawie szkoleń dla kandydatów do sprawowania pieczy zastępczej minimum 60 godzin szkolenie jest dość ogólne i uczy przede wszystkim teorii, choć dziesięć godzin trzeba spędzić na praktyce w rodzinie zastępczej.

Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, uważa, że to za krótko. Wskazuje, że aby zostać opiekunem w żłobku, trzeba spędzić na kursach 280 godzin, w tym 200 ćwiczeniowych, a asystentem rodziny – 230. Co prawda rozporządzenie pozwala zwiększyć liczbę godzin szkolenia, ale większość prowadzących ogranicza się do minimum.

Eksperci dodają zaś, że teoria nie przygotuje do trudnych scenariuszy, jakie pisze życie.

– Ważne jest, aby rodzina miała wsparcie przed i po przekazaniu jej dzieci – podkreśla Teresa Jadczak-Szumiło, psycholog współpracująca m.in. z Fundacją Ernst & Young we wspieraniu rodziców zastępczych. Najczęściej trafiają do nich dzieci w wieku od siedmiu do trzynastu lat i starsze po traumatycznych przejściach. Trzeba nadrobić zaległości wychowawcze i edukacyjne, a przy tym zrozumieć bunt własnych dzieci.

Jak to wygląda w praktyce?

Brakuje szkoleń

Anna i Robert rodziną zastępczą zostali sześć lat temu. Anna miała 36 lat, a Robert 43. Wychowywali już  dwie pełnoletnie córki oraz dziewięciolatkę i czternastoletniego syna. Mieszkają na wsi, mają duży dom i dobre warunki finansowe. Anna w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR) była raz, by zapytać o termin szkolenia. Po miesiącu dostała propozycję zajęcia się rodzeństwem: sześcioletnim Markiem i czteroletnią Moniką. Decyzję musiała podjąć od razu, aby Marek nie  zmieniał zerówki w trakcie roku szkolnego. Zgodzili się. Nie mieli szkolenia, ale dla sądu ważniejsze było dobro dziecka i opinia PCPR. Zobowiązał ich tylko do jego odbycia.

Na szkolenie zapisali się od razu. W realnych problemach pomogło niewiele. Najwięcej nerwów kosztował ich konflikt z najmłodszą córką.

– Była bardzo pozytywnie nastawiona, ale gdy rodzeństwo zamieszkało z nami, zaczęła walczyć o moje względy. Krzyczała, obrażała się, była złośliwa – mówi Anna.

Rodzeństwo wymagało dużej opieki. Marek miał problemy z zapamiętywaniem, niszczył rzeczy, nie rozumiał, co się do niego mówi, wychodził zimą w podkoszulku na dwór, kłamał. Monika nie umiała jeść sztućcami i nie mówiła.

– Nie wiedzieliśmy, czy to tylko zaległości wychowawcze, czy opóźnienie w rozwoju – mówi Anna.

Oboje potrzebowali od razu diagnozy i pomocy psychologów.

– Na wizytę w publicznej poradni trzeba czekać, a tu liczy się każdy dzień. Nas było stać na prywatne spotkania – mówi.

Marek Michalak też wskazuje na brak specjalistycznych szkoleń, np. o problemach przemocy fizycznej i psychicznej. Anna wraz z innymi rodzinami z jej terenu założyła stowarzyszenie. Jego celem jest wzajemne wspieranie się.

O umieszczeniu w rodzinie zastępczej orzeka sąd najbliższy miejscu zamieszkania dziecka

W Polsce działa kilkadziesiąt organizacji pozarządowych pomagających rodzicom zastępczym, m.in. Fundacja Przyjaciółka, Fundacja Św. Mikołaja, Archon plus., Stowarzyszenie Gniazdo. To od nich ciocie i wujkowie otrzymują największą pomoc, której czasami brakuje w centrach pomocy rodzinie.

– Jeśli opowiem koordynatorowi czy zatrudnionemu przez PCPR psychologowi, że sobie nie radzę, to zostanie to odnotowane w papierach i okaże się, że jestem złą rodziną – mówi Anna.

Tu pojawia się kolejny problem. Marek Michalak apeluje o wzmocnienie nadzoru nad funkcjonowaniem rodzin, poprzez upoważnienia koordynatora do wglądu w ich sytuację. Zbyt dosłowne potraktowanie takiego zadania może skutkować brakiem zaufania pomiędzy pracownikami PCPR a rodziną. A przecież biologiczni rodzice też często nie radzą sobie z dziećmi.

Dziecko bez diagnozy

Gdy Joanna i Waldemar zostali rodziną zastępczą, zbliżali się do czterdziestki. Wcześniej mieli kontakt z trudnymi dziećmi. Joanna skończyła pedagogikę specjalną i resocjalizację, piętnaście lat pracowała z niepełnosprawnymi. Waldemar był kuratorem społecznym i wychowawcą w ośrodku wychowawczym.

– Widząc, że publiczne instytucje nie są w stanie pomóc dzieciom, postanowiliśmy chociaż dla kilku stworzyć dom – mówi Joanna.

Na początek dostali bardzo trudne rodzeństwo z zespołem FAS.

– Mimo mojego wykształcenia  nie wiedziałam, co to jest  – przyznaje Joanna.

Teraz na szkoleniach już uczą, że to efekt uszkodzenia mózgu przez alkohol nadużywany przez mamę podczas ciąży. Niewiele osób jednak potrafi go zdiagnozować.

Niektóre objawy łatwo zlekceważyć, np. nadaktywność, nieumiejętność oceny sytuacji, trudności w zrozumieniu abstrakcyjnych pojęć, np. czasu. Joanna i Waldemar nie otrzymali żadnej diagnozy  ani dokumentacji.

Mimo trudnych początków założyli Rodzinny Dom Dziecka w województwie świętokrzyskim i czynnie działają w Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Pomocy Dzieciom Misja Nadziei.

Opieszałe sądy

Monika i Andrzej siedem lat temu, gdy dobiegali trzydziestki, zaprosili do siebie rodzeństwo: dwóch braci z domu dziecka.

– Nie chcieli od nas wyjeżdżać – wspomina Monika. Byliśmy już po szkoleniu, i zdecydowaliśmy się zostać dla nich rodziną zastępczą, sami złożyliśmy wniosek do sądu, choć mógł też PCPR – opowiada Monika.

O umieszczeniu w rodzinie orzeka sąd rodzinny najbliższy miejscu zamieszkania dziecka. Miesiąc po przekazaniu Adama (dziesięć lat) i Tomka (pięć lat) wciąż nie mieli informacji.Adam dostał czterdziestostopniowej gorączki. Na pogotowiu lekarz zapytał, kim są.

– Z formalnego punktu widzenia byłam obcą osobą – mówi Monika.

Na szczęście lekarz poznał Adama. Jego syn chodził z nim do tego samego przedszkola. Udzielił pomocy.

Rodzice dzieci, którymi się opiekują rodziny zastępcze, często nie są pozbawiani praw rodzicielskich. To oni decydują w wielu kwestiach, np. wyrażają zgodę na sposób leczenia, wyjazd za granicę, akceptują wybór szkoły, mimo że często kontakt z nimi jest ograniczony.

W Polsce jest 37 tysięcy rodzin zastępczych. Tworzą  dom dla ponad 54 tys. dzieci, którymi mama i tata nie umieli lub nie chcieli się zająć.  Tylko jednak 6 tysięcy to rodziny niespokrewnione. Trafia do nich raptem co trzecie dziecko nieodpowiedzialnych rodziców.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, j.ojczyk@rp.pl

Recepta na zminimalizowanie liczby porażek

Pojawienie się w domu obcych dzieci, mocno doświadczonych przez życie, jest jak kryzys. Wymaga szybkich przemyślanych reakcji. Suche przepisy nie zawsze pomagają, ale poniższe zasady na pewno. Ich autorką jest Joanna Wilk ze Stowarzyszenia Misja Nadziei.

1.

Efektywne szkolenie. Z kwalifikacją rodziny nie należy się spieszyć. W roli szkolących dobrze sprawdzają się rodzice zastępczy lub osoby pracujące z takimi rodzicami.

2.

Dobra diagnoza. Dziecko kierowane do rodziny musi być zdiagnozowane i odpowiednio dobrane do danej rodziny. Niektóre rodziny doskonale pracują z dziećmi szkolnymi, nastolatkami, inne z małymi lub niepełnosprawnymi.

3.

Dobór rodziny. Dzieci, zwłaszcza z tzw. interwencji, muszą trafiać do doświadczonych rodzin, które umieją same zadbać o zdiagnozowanie dziecka. Ważne jest, aby w tym czasie do jednej rodziny nie trafiło zbyt dużo dzieci.

4.

Rodzinne „bhp". Rodzina zastępcza, nawet niezawodowa, to rodzaj pracy. Dlatego należy ustalić zasady BHP, czyli określić czas wypoczynku dla dzieci i rodziców, czas dla dzieci biologicznych i zastępczych, indywidualny czas dla każdego dziecka.

5.

Kryzys. W sytuacjach kryzysowych, które występują nawet w najlepszych rodzinach, należy zwracać się po pomoc do psychologów, a także doświadczonych rodzin zastępczych, aby znaleźć sposób na ich rozwiązanie. System instytucjonalnego wsparcia  i kontroli powinien działać tak, aby rodzina czuła się partnerem i nie obawiała się mówić o problemach.

6.

Dokształcanie. Kurs kwalifikacyjny nie wystarczy, rodzice zastępczy powinni cały czas uczestniczyć w specjalistycznych szkoleniach dotyczących wychowania dzieci z traumą, FAS, zaburzeniami więzi itp.

Niespokrewnione rodziny zastępcze zapewniają nie tylko dach nad głową, ale poczucie bezpieczeństwa i stabilności. O ich przewadze  świadczą losy dzieci po usamodzielnieniu. Na uczelnie trafia mniej niż 10 proc. wychowanków domów dziecka, ale ponad połowa z rodzin zastępczych.

– Od wielu lat większość powiatów narzeka na brak chętnych do podjęcia się niezawodowej opieki zastępczej – mówi Joanna Luberadzka-Gruca, przewodnicząca Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.

Pozostało 95% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów