Chodzi o skargę Jarosława Sroki, b. redaktora naczelnego „Pulsu Biznesu", który odmówił sprostowania w wersji zaproponowanej przez spółkę, opisaną w związku z nieprawidłowościami podczas prywatyzacji.
Sąd rejonowy wymierzył mu 3 tys. zł grzywny, a wyższe instancje, z Sądem Najwyższym włącznie, werdykt utrzymały. Ten przypadek jest do tej pory przykładem nadmiernej represyjności prawa prasowego, nie tyle z powodu wysokości kary, ile odpowiedzialności karnej.
Sroka zwrócił się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a polski rząd w tzw. jednostronnej deklaracji skierowanej do ETPCz przyznał się do naruszenia wolności słowa skarżącego (art. 10 konwencji praw człowieka) i wyraził chęć wypłacenia dziennikarzowi zadośćuczynienia. W rezultacie Trybunał skreślił sprawę z wokandy, dodając, że skarżący ma prawo do wznowienia postępowania w kraju.
– To sukces, ale połowiczny. Szkoda, że ETPCz nie wydał wyroku – powiedziała „Rz" Dominika Bychawska-Siniarska z Fundacji Helsińskiej, która monitoruje sprawę.