Parafrazując Miltona Friedmana, nie ma czegoś takiego jak darmowe więzienia. Rządy zdają się jednak o tym zapominać, zwłaszcza gdy zaostrzanie prawa karnego przekładać się może na głosy wyborców. Obecnie procedowana nowelizacja kodeksu karnego radykalnie zaostrzająca kary za poszczególne przestępstwa oraz zmieniająca zasady ich wymiaru (eliminując praktycznie całkowicie warunkowe zawieszenie i kary wolnościowe za mniej groźne przestępstwa) jest doskonałym przykładem braku fiskalnej wyobraźni.
Nikt nie mówi o kosztach
Niezależnie od mniej lub bardziej fundamentalnych mankamentów tej noweli (temu poświęcono sążniste opinie oraz konferencje prasowe), kwestia jej kosztów nie była praktycznie nigdzie podnoszona. Wydaje się to ciekawe, gdyż nic tak nie działa na wyborców jak komunikat, że z ich podatków utrzymywany jest przestępca. Pamiętajmy, że jednym z bardziej perswazyjnych (choć dalece nieprzemyślanych i w sumie prymitywnych) argumentów za wprowadzeniem kary śmierci jest ten fiskalny – dlaczego społeczeństwo ma utrzymywać mordercę do końca jego dni?
Czytaj także: Więzienia: Polska w europejskiej czołówce pod względem liczby osadzonych
To ukazuje w pełni paradoks myślenia o karaniu: z jednej strony społeczeństwo żąda krwi, a z drugiej nie bardzo chciałoby za to płacić. Ujawnił się on w USA, o czym pisałem na portalu karne24.com, gdy preferencje demokratów i republikanów zbiegły się niespodziewanie i zaowocowały ogromną reformą karania. System penitencjarny w końcu okazał się za drogi i przeludniony z uwagi na zbytnią punitywność prawa karnego.
Resort dobrze wie
I tutaj dochodzimy do clou problemu: argument o kosztach prizonizacji jest aktualny w każdym przypadku zaostrzania prawa karnego. I najpewniej doskonale zdawało sobie z tego sprawę Ministerstwo Sprawiedliwości, gdyż projekt noweli wbrew art. 118 ust. 3 Konstytucji RP i regulaminowi pracy Rady Ministrów nie zawierał finansowej oceny skutków regulacji. Jak wskazywaliśmy w opinii KIPK, koszty tak złożonej nowelizacji są naturalnie niezwykle trudne do obliczenia z uwagi na czynniki, które są zmienne i nieszacowalne (np. punitywność samych sędziów). Jednak pewne dane są na tyle „twarde", że na ich podstawie nie można próbować analizować perspektyw finansowych zamykania większych rzesz osób w więzieniach. Bo nie łudźmy się – do tego tylko i wyłącznie sprowadza się sens noweli.