Mimo możliwości prawnych i ustawy z 2005 r. o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, policja, prokuratura i sądy nie podejmują działań zmierzających do odseparowania od pokrzywdzonych osób podejrzanych o znęcanie się – twierdzi rzecznik praw obywatelskich. Nie doszło też do zapowiadanych zmian legislacyjnych.

W wystąpieniu do ministra sprawiedliwości rzecznik postuluje wzmocnienie ochrony pokrzywdzonych przez nowelizację art. 275 § 2 kodeksu postępowania karnego. Taką, aby można było nakazać oskarżonemu opuszczenie lokalu zajmowanego razem z pokrzywdzonym. Prokurator lub sąd mogł wydawać postanowienia o zastosowaniu wobec podejrzanego (oskarżonego) dozoru policyjnego, który byłby połączony z zakazem zbliżania się do pokrzywdzonego.

W ocenie rzecznika nieprawidłowa jest też praktyka procesowa. Postępowanie karne w sprawach o znęcanie uzależnia się z reguły od złożenia zawiadomienia bezpośrednio przez pokrzywdzonego, a nie na podstawie już posiadanych informacji. Sami pokrzywdzeni muszą dostarczyć prokuraturze wykonane prywatnie, kosztowne zaświadczenia lekarskie o stwierdzonych obrażeniach ciała. Wielokrotnie też, przeważnie kobiety, korzystają z prawa odmowy zeznań lub nie chcą, żeby dalej prowadzić postępowanie wobec sprawcy, obawiając się dalszej przemocy.

W efekcie aż około 80 proc. spraw rodzinnych prokuratura umarza już we wstępnym etapie śledztwa. Niekiedy uznaje się znęcanie za przestępstwo o znikomej społecznej szkodliwości i objawy konfliktu małżeńskiego na tle majątkowym czy opieki nad dzieckiem. W niektórych sprawach razi automatyzm, z jakim sądy utrzymują w mocy postanowienia prokuratorskie. Na przykład w jednej ze spraw sąd uznał za udowodnione, że oskarżony zadawał swojej żonie dotkliwe cierpienia psychiczne, groził jej pozbawieniem życia, przykładając jej do głowy pistolet, szczuł psem. W efekcie kobieta uciekła z własnego domu. Mimo to sąd stwierdził, że czyny te były społecznie znikomo szkodliwe, ponieważ wobec wyprowadzenia się pokrzywdzonej z domu, trwały tylko pół roku.

W sprawach o znęcanie sądy orzekają na ogół karę pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem. A choć mogą obecnie decydować o terapii antyagresyjnej, nie nakładają obowiązków mających na celu poprawę zachowania (z wyjątkiem nakazu powstrzymania się od nadużywania alkoholu). Utwierdza to sprawców w poczuciu bezkarności, pozbawiając jednocześnie pokrzywdzonego wiary w możliwość zmiany swojej sytuacji z pomocą środków prawnych.