W ciągu najbliższych dni z Wielkiej Brytanii do Polski zostanie przewieziony Jakub T., aby tutaj odsiadywać wyrok za gwałt i pobicie 48-letniej Angielki.
Polski sąd będzie miał nie lada problem, by dostosować brytyjski wyrok do polskich realiów.
Rzecz w tym, że u nas nie ma kary dożywocia za gwałt, inne są też warunki wcześniejszego zwolnienia. Na Wyspach skazany na dożywocie może się ubiegać o warunkowe przedterminowe zwolnienie już po dziewięciu latach. W Polsce po 25.
Co zrobi z tymi rozbieżnościami sąd? Nie wiadomo. Zdania najwybitniejszych karnistów są podzielone.
W normalnych okolicznościach po przewiezieniu skazanego do kraju polski sąd zbiera się na posiedzeniu w trzyosobowym składzie i przekłada wyrok zagraniczny na polski. Jeden z przepisów kodeksu karnego (art. 114) przewiduje taką właśnie sytuację. Nasz krajowy sąd powinien według polskiego prawa zakwalifikować czyn oraz podlegającą wykonaniu karę. Podstawą określenia kary jest wyrok wydany przez obcy sąd, kara przewidziana za taki czyn w polskim prawie, okres rzeczywistego pozbawienia wolności za granicą. Różnice należy uwzględnić na korzyść skazanego.