Powodem kłopotów prof. Andrzeja Kidyby (zgodził się na upublicznianie wizerunku i nazwiska) są oskarżenia o znęcanie się nad żoną oraz kierowanie wobec niej gróźb karalnych. Profesor odpowiada przed sądem z wolnej stopy, w czasie śledztwa nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jawność procesu została wyłączona na wniosek poszkodowanej.
Prof. Andrzej Kidyba miał grozić, że zastrzeli żonę
Akt oskarżenia przeciwko prof. Kidybie wpłynął do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód pod koniec czerwca. Media podawały wstrząsające ustalenia Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Świadkowie, na których swój akt oskarżenia oparł prokurator Mirosław Molin z Prokuratury Okręgowej w Lublinie zeznali, że znany prawnik „bez powodu wszczynał regularne, rodzinne awantury, poniżał, deprecjonował osobę żony". Miał powtarzać, że nie jest ona partnerem do rozmów. „Jest idiotką, nikim, osobą mało inteligentną, głupią, nic nie wartą" - miał mówić prof. Kidyba. Następnie miał wręczać jej kwiaty i przepraszać.
W akcie oskarżenia podano, że „zmuszał żonę do opuszczenia domu, wyrzucał przed dom przez okno jej rzeczy osobiste. Potem zamykał od wewnątrz drzwi domu, tak by nie mogła dostać się do środka".
Później profesor miał grozić żonie pozbawieniem życia. „Bo cię strzelę, zaraz cię zabiję" - takie słowa nagrali członkowie rodziny. Miał również grozić Miał również zapowiadać, że postara się o odebranie żonie prawa do wykonywania zawodu radcy prawnego, a jej współpracownikom groził „wysadzeniem" ich biura w powietrze.
Czytaj więcej
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko jednemu z najbardziej znanych prawników w...