Interwencji były tysiące. Od 15 stycznia funkcjonariusze na nartach pojawiali się niemal na wszystkich stokach. I mieli sporo pracy. Tegoroczny bilans nie jest najlepszy. Trzy ofiary śmiertelne, kilka tysięcy połamanych, ponad 2 tysiące wylegitymowanych z powodu brawurowej jazdy po kilku grzańcach i 13 zatrzymanych za kradzież sprzętu narciarskiego. To statystyka z niemal całej narciarskiej Polski.
Małopolska policja rozpoczęła pilnowanie w połowie stycznia.
– Do wczoraj na podległe nam stoki wyjechało 60 policjantów. Wylegitymowali 106 osób – wylicza Piotr Kulesza, naczelnik wydziału prewencji krakowskiej komendy. Podaje też, że policjanci pouczyli 760 osób, podjęli 137 interwencji, udzielili pomocy w 70 wypadkach, ukarali dziewięciu sprawców wykroczeń i złapali dwóch sprawców kradzieży sprzętu.
Obraz bezpieczeństwa w górach mógłby być bardziej optymistyczny, gdyby w końcu udało się uchwalić projekt ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Propozycje mają już kilka lat, lecz wszystko wskazuje na to, że mimo zaawansowanych prac obecny parlament nie zdoła ich uchwalić i w kolejnym narciarskim sezonie trzeba się będzie bez nich obejść. W tej chwili obraduje nad nimi w Krynicy Kongres Skilex International.
8 razy w ciągu trzech lat był zmieniany projekt ustawy o bezpieczeństwie na stokach aż utknął w rządzie