Gdy sąd odmówi wydania listu żelaznego, zwanego glejtem, będzie można złożyć zażalenie. Dziś takiej możliwości nie ma. Takie zmiany w procedurze karnej Sejm uchwalił w piątek.
Autorzy nowelizacji przekonywali, że dzięki ich pomysłowi polskie sądy będą rozważniej odmawiały wydania listu gwarantującego podejrzanemu tymczasową wolność. A nie są w tych sprawach hojne. W minionych latach w pięciu sądach okręgowych (warszawskim, radomskim, katowickim, poznańskim i krakowskim) na 400 wniosków o wydanie listu żelaznego sądy uwzględniły zaledwie 100.
O przyznanie glejtu musi się zwrócić sam oskarżony (podejrzany) przebywający za granicą na stałe czy przejściowo, przyjeżdżający do kraju w sprawie karnej.
List sprawia, że nie można podejrzanego czy oskarżonego aresztować ani zatrzymać. Zanim go jednak dostanie, musi złożyć pisemne oświadczenie, że stawi się dobrowolnie w sądzie lub u prokuratora, by odpowiadać z wolnej stopy. Wolność ta nie jest jednak bezwzględna. Korzystający z tego dobrodziejstwa musi spełnić kilka warunków. Ma obowiązek stawić się w terminie wyznaczonym przez sąd, a w postępowaniu przygotowawczym również przez prokuratora. Nie wolno mu też bez pozwolenia wyjechać z kraju. Jeżeli złamie warunki, straci list i wszelkie związane z nim korzyści.
Wydanie glejtu można uzależnić od złożenia poręczenia majątkowego. Po jego odwołaniu kwota poręczenia przepada lub jest ściągana. Decyzję w sprawach o udzielenie takiej gwarancji sąd podejmuje w formie postanowienia.