Wszystko wskazuje na to, że ujawniony do tej pory majątek Marcina P. nie wystarczy na zaspokojenie wszystkich roszczeń osób pokrzywdzonych na lokatach w Amber Gold. Prawnicy, w tym prokuratorzy, szukają więc rozwiązań, które można by zastosować w tej sprawie, by zwiększyć ich szanse. Mówi się nawet o przepadku korzyści majątkowej tych, którzy zyskali na atrakcyjnych lokatach, gdyby zapadł wyrok skazujący za oszustwo, czy o skardze pauliańskiej, na wypadek gdyby Marcin P. postanowił pozbyć się majątku na rzecz osób najbliższych, żeby nie spłacać poszkodowanych.
Liczy się zamiar
– Sprawa jest dynamiczna i w zasadzie trudno się domyślać, co zrobi prokuratura – mówi „Rz" Mariusz Paplaczyk, poznański adwokat.
Uważa on, że Marcinowi P. może być w ogóle trudno postawić zarzut oszustwa. Najistotniejszy w takiej sprawie jest bowiem zamiar. Jeśli więc spółka Amber Gold w momencie przyjmowania lokaty od konkretnego klienta dysponowała majątkiem na pokrycie jej wypłaty wraz z odsetkami, to nie można mówić o oszustwie (art. 286 kodeksu karnego). Oszustwo, wyłudzenie to bowiem przestępstwo polegające na doprowadzeniu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem własnym lub cudzym za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania jej błędu lub niezdolności do należytego pojmowania własnego działania. Polski kodeks karny przewiduje za nie do ośmiu lat więzienia.
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski nie widzi żadnej możliwości zastosowania do osób, które lokaty założyły i na nich zarobiły, instytucji przepadku korzyści majątkowej jako pochodzącej z przestępstwa.
Klienci Amber Gold działali w dobrej wierze, nie było tu zamiaru wyłudzenia