Piętnaścioro krewnych ofiar zbrodni katyńskiej zarzuca władzom Rosji, że w prowadzonym przez Główną Prokuraturę Wojskową od 1990 r. do 2004 r. śledztwie w sprawie zbrodni katyńskiej nie dokonały jej należytej kwalifikacji prawnej, nie ustaliły sprawców i okoliczności. Krótko mówiąc, nienależycie prowadziły śledztwo.
Przypomnijmy, że rosyjska prokuratura odmówiła skarżącym przyznania statusu pokrzywdzonych i wykluczyła ich ze śledztwa.
Ostatnia instancja
Zaledwie po dwóch godzinach rozprawy i po jednym wystąpieniu z każdej ze stron, bez żadnych pytań do pełnomocników Wielka Izba Trybunału zamknęła rozprawę. Wyroku można spodziewać się w okresie wakacyjnym, choć niektórzy prognozują, że dopiero pod koniec roku.
Dla zbrodni sowieckich wyrok może być namiastką Norymbergi
Trybunał w pełnym składzie (17 sędziów, w tym z po jednym z Polski i Rosji) rozpatrywał odwołanie strony polskiej od wyroku I instancji (siedmioosobowego składu Trybunału) z 16 kwietnia 2012 r., który uznał mord sowieckiego NKWD na polskich oficerach w 1940 r. za zbrodnię wojenną. Uznał, że Rosja naruszyła art. 3 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (zakaz nieludzkiego traktowania) w odniesieniu do 10 z 15 osób skarżących i nie wypełniła obowiązku współpracy z Trybunałem (art. 38), odmawiając ujawnienia postanowienia o umorzeniu śledztwa ws. Katynia z 2004 r. Trybunał orzekł jednak, że nie ma jurysdykcji do orzekania, czy władze Rosji przeprowadziły skuteczne śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej. A to jest teraz oś tego sporu.