Policjant, który złapie na gorącym uczynku złodzieja np. samochodowego radia czy roweru o wartości do tysiąca złotych, będzie mógł na miejscu ukarać go mandatem do 2 tys. zł. Dzięki tej zmianie setki tysięcy spraw nie trafią do sądów. To najnowszy pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości na sprawne karanie sprawców kradzieży, nad którym pracują posłowie.
– Chcemy zrezygnować z drobnej kradzieży (do 250 zł) jako wykroczenia i pozostawić kradzież jedynie jako przestępstwo – tłumaczy „Rz" Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.
Znaczenie stracić ma więc wartość skradzionego mienia. – To sąd, orzekając w konkretnej sprawie, będzie decydował, czy sprawcy należy się kara czy też nie. Jeśli umorzy sprawę, będzie mógł ukarać złodzieja jak za wykroczenie – tj. do 5 tys. zł grzywny – wyjaśnia Królikowski.
Podstawowe znaczenie dla sądu będzie miał stopień społecznej szkodliwości czynu. Inaczej traktowana będzie starsza kobieta kradnąca batonik w sklepie, a inaczej złodziej okradający np. sklep komputerowy.
Interes kwitnie
Z policyjnych statystyk wynika, że kradzieży jest coraz więcej. W 2012 r. takich stwierdzonych przestępstw było ponad 231 tys. ( w 2011 r. mniej, bo 210 tys.). Sprawami złodziei zawalona jest też prokuratura. Od kilku lat prowadzi rocznie ponad 160 tys. spraw, w których wartość skradzionego lub uszkodzonego mienia waha się od 250 zł do 1 tys. zł. W tych najdrobniejszych, nawet jeśli akt oskarżenia trafia do sądu, ten często sprawę umarza ze względu na niską społeczną szkodliwość czynu. Tak być nie musi – uznało MS.