Kłótnie rodzinne, intymne wyznania, plotki, opowieści o dolegliwościach, relacje z gabinetu ginekologicznego i imprez często okraszone wulgaryzmami. Przeżycia poszczególnych pasażerów stają się przeżyciami całego autobusu. Pasażerowie coraz częściej mówią więc: „dość". Tym bardziej że niektórzy współpodróżni potrafią rozmawiać tak długo, ile wytrzymuje bateria w telefonach komórkowych. Są szczególnie dokuczliwi na długich trasach.
– Miałam wrażenie, że dziewczyna, która siedziała obok mnie, rozmawiała tylko po to, aby wykorzystać bezpłatne minuty. Ponad dwugodzinna jazda była mordęgą – mówi Renata Trucht, która wracała ostatnio pociągiem z Warszawy do Lublina.
Narzekają także podróżujący komunikacją miejską.
Z najnowszych badań zachowań w komunikacji miejskiej w Gdańsku wynika, że po uciążliwym zapachu podróżnych i wulgarnych odzywkach to właśnie głośne rozmowy oraz słuchanie muzyki przez telefony komórkowe są największym problemem. Nic jednak nie wskazuje, że w regulaminie przewozu osób i bagażu ręcznego pojawi się zapis zakazujący rozmów przez komórkę.
– Nie wszyscy rozmawiają o niczym. Czasami ktoś musi pilnie zadzwonić lub odebrać jakiś telefon. Prawne zakazy nie zastąpią kultury osobistej pasażerów – mówi Zygmunt Gołąb, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku.