Za złamanie orzeczonych przez sąd zakazów, np. prowadzenia pojazdu, wejścia na stadion czy zbliżania się np. do osoby bliskiej, kodeks karny przewiduje do trzech lat więzienia. ?Skazanym jednak kary niestraszne.
Z policyjnych danych wynika, że w 2013 r. złamali oni ponad 21 tys. sądowych zakazów (na ponad 200 tys. orzeczonych). Dla porównania: w 1999 r. zdecydowało się na to tylko 1200 osób. Jeśli dołożymy do tego mandaty za złamanie zakazów administracyjnych, tj. picia, palenia w miejscach zabronionych czy wyprowadzania psów bez smyczy, to w samej Warszawie mamy kolejnych 70 tys. lekceważących przepisy.
Najczęściej zakazy łamią kierowcy. Prawie 40 proc. z tych, którzy stracili prawo jazdy za punkty karne lub jazdę po pijanemu, wciąż jeździ.
– Za mało jest kontroli drogowych, czują się więc bezkarni – uważa prof. Ryszard Stefański. – Jest też społeczne przyzwolenie na łamanie przepisów.
Nie lepiej jest z przestrzeganiem zakazów stadionowych, które w całym kraju dostało prawie 2 tys. kibiców. Setki je łamią, a przynajmniej próbują. Prawie 200 złapano. Ilu pozostało bezkarnych?