Broń: pistolety alarmowe jednak z zezwoleniem

Policja nagle zmienia zdanie i chce zezwoleń na pistolety alarmowe. Tysiące Polaków, choć kupiły je legalnie, mają kłopoty.

Publikacja: 07.06.2014 09:00

Broń: pistolety alarmowe jednak z zezwoleniem

Foto: www.sxc.hu

Każdy, kto kupił rewolwery m.in.  marki Zoraki K-10 lub Walther P-22, może czuć się wyprowadzony w pole. Sprzedawano je bez zezwolenia, tymczasem policja uznała, że to nielegalne.

Chce, żeby posiadacze albo zdobyli dokument, który kosztuje kilkaset złotych i wymaga orzeczeń oraz udowodnienia realnego zagrożenia zdrowia lub życia, albo oddali broń do zniszczenia. I straszy grzywną, a nawet więzieniem. W Polsce takie rewolwery alarmowe lub gazowe może posiadać bez zezwolenia nawet kilkadziesiąt tysięcy osób.

Marek W. kupił zoraki trzy lata temu w licencjonowanym sklepie w stolicy. Sprawdził, że zezwolenie nie jest potrzebne. Kilka dni temu dowiedział się, że broń posiada nielegalnie. – Straciłem 900 zł, które wydałem na kupno zoraki, i zaufanie do państwa prawa – mówi „Rz". Rewolwer zdał na policji, bo „nie chce mieć kłopotów z prawem".

Dlaczego policja uznała nagle, że zezwolenie jest konieczne? Jak tłumaczy „Rz" KGP, to efekt opinii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. Czy przeprowadziło ono badania, że broń ta może być niebezpieczna? KGP tego nie wyjaśnia.

Mirosław Klekot, dyrektor firmy Kolter, który sprowadza taką broń, obśmiewa opinię CLK, a jego firma – podobnie jak inne – nadal sprzedaje tę broń jako niewymagającą zezwoleń.

Trudno wyjaśnić postawę policjantów – z jednej strony tolerują fakt, że broń może kupić każdy, z drugiej wywieszają w komendach pisma z ostrzeżeniem, że to nielegalne, bo zmieniła się interpretacja przepisów.

– Jeżeli są sprzeczne opinie,  trzeba doprecyzować przepisy i wtedy egzekwować. Nie można na podstawie jakiejś opinii, nawet policyjnej, stawiać komukolwiek zarzutów – komentuje gen. Adam Rapacki, były wiceszef MSWiA.

W 2013 r. pozwolenia miało ponad 340 tys. Polaków, w rękach których jest ponad pół miliona sztuk broni, głównie myśliwskiej.

Każdy, kto kupił rewolwery m.in.  marki Zoraki K-10 lub Walther P-22, może czuć się wyprowadzony w pole. Sprzedawano je bez zezwolenia, tymczasem policja uznała, że to nielegalne.

Chce, żeby posiadacze albo zdobyli dokument, który kosztuje kilkaset złotych i wymaga orzeczeń oraz udowodnienia realnego zagrożenia zdrowia lub życia, albo oddali broń do zniszczenia. I straszy grzywną, a nawet więzieniem. W Polsce takie rewolwery alarmowe lub gazowe może posiadać bez zezwolenia nawet kilkadziesiąt tysięcy osób.

W sądzie i w urzędzie
Nowa funkcja w mObywatelu. Przyda się na starość
Prawo drogowe
Trudniej będzie zdać egzamin na prawo jazdy. Wchodzi w życie "prawo Klimczaka"
Praca, Emerytury i renty
Część seniorów dostanie w lipcu dwa przelewy. Zasady wypłaty renty wdowiej
Zawody prawnicze
Ranking kancelarii prawniczych 2025. Znamy zwycięzców
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Prawo w Polsce
Głosy Trzaskowskiego przypisane Nawrockiemu. „To nie jest jakaś wielka tragedia"