Katarzyna W., matka małej Madzi z Sosnowca usłyszała prawomocne 25 lat więzienia, ale na wolność nie wyjdzie wcześniej niż za 20 lat; sprawca tragicznego wypadku w Kamieniu Pomorskim posiedzi na pewno 10 lat, choć po wyroku 12,5 lat o wolności mógłby marzyć już po sześciu latach i niespełna trzech miesiącach. Te surowsze zasady powrotu do życia na wolności przewiduje kodeks karny wykonawczy, a sądy coraz częściej z nich korzystają.
Połowa to za mało
Kiedy sąd dochodzi do wniosku, że nawet najsurowsza z przewidzianych przez kodeks kar nie wystarcza, zaostrza warunki przedterminowego zwolnienia. Kiedy kilka lat temu Sąd Okręgowy w Łodzi skazywał Ryszarda Cybę na dożywocie, zaostrzył mu też warunki przedterminowego zwolnienia. Nie pomoże ani wzorowe zachowanie, ani praca. Sprawca zabójstwa w łódzkim biurze PiS będzie mógł napisać wniosek o wcześniejszą wolność dopiero za 30 lat. I żaden sąd nie może tego okresu skrócić.
Nasze przepisy o warunkowym przedterminowym zwolnieniu są rygorystyczne, ale dobre – oceniają karniści. Ich zdaniem pozwalają weryfikować, czy skazany rzeczywiście chce zmienić swoje życie, czy tylko wcześniej opuścić więzienie.
Sądy mogą i – jak mówią statystyki – traktują surowiej najokrutniejszych sprawców. W całym kraju jest ponad 6 tys. wyroków z zaostrzonym zwolnieniem. Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymuje wyrok 25 lat pozbawienia wolności dla Artura Klecnera za zabójstwo księdza we wsi Miłkowice Małki. Decyduje jednak, że o zwolnienie będzie się mógł ubiegać dopiero po 23 latach. Piotr Domański, zabójca dwóch taksówkarzy i parkingowego, dostał dożywocie, a zwolnienie możliwe będzie po 30 latach.
Na wyrost
Sądy coraz częściej sięgają po surowsze zasady, ale nie wszystkim się to podoba.