Reklama

Właściciel auta nie musi wskazywać kierowcy

W większości państw europejskich za przekroczenie prędkości grozi kara administracyjna, a nie mandat karny

Aktualizacja: 26.11.2009 06:46 Publikacja: 26.11.2009 01:20

Właściciel auta nie musi wskazywać kierowcy

Foto: www.sxc.hu

W Polsce miało być podobnie. Zmianę modelu karania kierowców za przekroczenie dopuszczalnej prędkości posłowie uchwalili w kwietniu 2008 r.

Centrum automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym miało ruszyć już w styczniu. Miało, ale nie ruszy. Na przeszkodzie stanął wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który zarzucił noweli niekonstytucyjność. Tymczasem w większości państw (choć nie wszędzie) przekroczenie prędkości traktowane jest jako naruszenie porządku i wymierzana jest za to kara administracyjna.

[srodtytul]Stawiają i zbierają[/srodtytul]

– Najlepiej system zadziałał we Francji – mówi “Rz” dr Jakub Naduła, specjalista od bezpieczeństwa drogowego. Od 2002 r. (kiedy to system ruszył) liczba przekroczeń prędkości spadła tam o 80 proc. Dziś pracuje tam ponad 2 tys. fotoradarów (1,5 tys. stacjonarnych i 500 mobilnych). Centrum przetwarzania wykroczeń działa centralnie, pracuje w nim 210 osób, a w ciągu roku rejestruje ok. 12 mln wykroczeń.

Zupełnie inaczej ściganie i karanie piratów drogowych wygląda w Holandii. Tu w 1989 r. większość wykroczeń drogowych wyjęto spod prawa karnego i przeniesiono na grunt administracyjnego.

Reklama
Reklama

Centralne Biuro Egzekwowania Należności (CJIB) w automatyczny i uproszczony sposób egzekwuje większość ujawnionych naruszeń w ruchu drogowym. Nie zarządza ono jednak siecią fotoradarów. W CJIB pracuje ok. 1200 osób. Jego roczny budżet wynosi ok. 80 mln euro przy ściągalności grzywien w skali roku na poziomie 700 mln euro.

Rok temu w maju Węgry wprowadziły u siebie odpowiedzialność właściciela pojazdu za przekroczenie prędkości, czyli przeniosły odpowiedzialność z karnej na drogę administracyjną. Postępowanie jest tu uruchamiane na podstawie zdjęć zrobionych przez policję.

Podobnie rzecz się ma w Austrii. Tu na podstawie tablic rejestracyjnych ustala się właściciela pojazdu i wysyła mu zawiadomienie o naruszeniu przepisów wraz z przekazem na opłacenie kary.

W ciągu miesiąca właściciel musi wpłacić pieniądze, inaczej jest wzywany do wskazania kierowcy. Jeśli tego nie zrobi, musi zapłacić sam. Identycznie system działa w Belgii i Bułgarii. Na Litwie z kolei kontrolą ruchu drogowego zajmuje się policja wraz z władzami lokalnymi. Dziś na głównych drogach Litwy zamontowanych jest 20 fotoradarów, a w samym centrum wystawiania mandatów pracuje zaledwie siedem osób.

[srodtytul]Nie tylko prędkość[/srodtytul]

Automatyczny nadzór nad ruchem drogowym w wielu państwach pilnuje nie tylko dopuszczalnej prędkości, ale i innych wykroczeń.

Reklama
Reklama

W Austrii np. monitorowana jest także odległość między pojazdami, wjazd na czerwonym świetle (podobnie ma być u nas). Na Węgrzech pod lupę bierze się również zawracanie na autostradzie, złamanie zakazu wjazdu pojazdów i poruszanie się przez przejazdy kolejowe.

Oryginalny zakres działania ma system w Czechach. Tutaj przy użyciu kamer wykrywane jest także wykroczenie polegające na przejeżdżaniu na czerwonym świetle, ale tylko z przekroczeniem prędkości. Na Litwie, oprócz niestosowania się do sygnalizacji świetlnej system wystawia kary także za naruszenie pasa autobusowego.

[ramka][b]Opinia[/b]

[i]Marek Wierzbowski profesor, Uniwersytetu Warszawskiego[/i]

Nie jestem zwolennikiem zamiany mandatów i kar orzekanych przez sądy za wykroczenia drogowe na kary administracyjne. To moim zdaniem cywilizacyjny krok w tył. Choć przyznaję, że w opinii wielu zamiana może mieć jeden zasadniczy plus. Takich kar (administracyjnych) nie wpisuje się do żadnych rejestrów, a więc adnotacja o ukaraniu nie przeszkodzi nikomu w zdobyciu upragnionego zawodu czy funkcji. Proszę pamiętać jednak, że sprawy administracyjne toczą się jak z automatu według ściśle określonych reguł. Zastępowanie więc nim postępowania kontradyktoryjnego, jakim jest postępowanie w sprawach o wykroczenia, to krok wstecz.[/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=a.lukaszewicz@rp.pl]a.lukaszewicz@rp.pl[/mail][/i]

W Polsce miało być podobnie. Zmianę modelu karania kierowców za przekroczenie dopuszczalnej prędkości posłowie uchwalili w kwietniu 2008 r.

Centrum automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym miało ruszyć już w styczniu. Miało, ale nie ruszy. Na przeszkodzie stanął wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który zarzucił noweli niekonstytucyjność. Tymczasem w większości państw (choć nie wszędzie) przekroczenie prędkości traktowane jest jako naruszenie porządku i wymierzana jest za to kara administracyjna.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Dobra osobiste
Wypadek na A1. Sąd zdecydował ws. pozwów rodziny Sebastiana M.
Prawo pracy
Prawnik ostrzega: nadchodzi rewolucja w traktowaniu samozatrudnionych
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Wyrok TSUE to nie jest opcja atomowa, ale chaos w sądach i tak spotęguje
Reklama
Reklama