Szczeciński Sąd Okręgowy rozpoczął we wtorek proces Mariusza S. sprawcy tragicznego wypadku w Kamieniu Pomorskim. Zginęło w nim sześć osób. Kierowca jechał pod wpływem narkotyków, był też pijany. Wyrok być może już jutro. Efektem tragicznego wydarzenia z Kamienia Pomorskiego była lawina propozycji zmian w kodeksie karnym i zaostrzenia kar dla pijanych kierowców. Pierwsze posypały się już w marcu. Ostatecznie w czerwcu rząd przyjął własne propozycje. Wśród nich znalazł się obowiązek montowania w samochodach autolocków (blokad). Do Sejmu propozycje trafiły w lipcu, są po pierwszym czytaniu. Do dziś ich jednak nie uchwalono.
A jednak się da
Oskarżony Mariusz S. przyznaje się do winy, choć twierdzi, że był to nieszczęśliwy wypadek. Odpowiada za umyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Kodeks karny przewiduje za to do 15 lat więzienia. Sąd ma do przesłuchania 18 świadków. – Pierwotnie na liście widniało 29 nazwisk świadków i dwóch biegłych – informuje „Rz" sędzia Michał Tomala, rzecznik szczecińskiego sądu. Dodaje jednak, że przed rozpoczęciem procesu doszło do posiedzenia organizacyjnego i strony zrezygnowały ze słuchania 11 świadków, tak więc do odebrania zeznań pozostaje 18 osób. Jeśli nie pojawią się nowe wnioski, S. ma szansę usłyszeć wyrok już jutro.
– To nie jest nic nadzwyczajnego – tak o tempie procesu mówi sędzia Tomala. W dodatku w procesie nie skorzystano, choć było to na pewnym etapie możliwe, z szybkiej formy procedowania – instytucji dobrowolnego poddania się karze.
Leży i czeka
Tuż po tragedii w Kamieniu posypały się propozycje zmian w kodeksie karnym. Posłowie PiS chcieli podwyższenia kar (do dziesięciu lat więzienia) za nieumyślne spowodowanie katastrofy komunikacyjnej ze skutkiem śmiertelnym lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu; zakazu zawieszania kar wobec nietrzeźwych lub odurzonych kierowców i konfiskaty samochodu, którym spowodowano tragedię. PSL z kolei chciał, by za prowadzenie pojazdu po pijanemu groziło do pięciu lat więzienia (dziś do dwóch), wysoka grzywna lub co najmniej pół roku ograniczenia wolności. Do Sejmu trafił też projekt rządowy. Rada Ministrów przyjęła połączone propozycje resortów: sprawiedliwości i spraw wewnętrznych.
Szybka reakcja polityków nie wszystkim się podoba. Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego mocno ją skrytykowała. Zarzuca nawet rządowi, że mija się z prawdą, powołując się na statystyki, które mają uzasadnić zaostrzenie kar. – Gwałtowna reakcja legislacyjna na pojedyncze, często tragiczne, wydarzenia to ustawodawstwo paniki, które działa jak bomba wrzucona do błota – uważa prof. Włodzimierz Wróbel, Uniwersytet Jagielloński.