Student zapłaci za dłuższe studia

Jeśli ktoś zmieni kierunek na dziennych studiach w uczelniach publicznych, zapłaci za ostatnie semestry nauki

Publikacja: 05.01.2012 08:30

Polscy studenci mogą się uczyć w niepublicznych uczelniach już od 20 lat

Polscy studenci mogą się uczyć w niepublicznych uczelniach już od 20 lat

Foto: Rzeczpospolita, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Od tego roku studenci nie mogą już bezkarnie zmieniać kierunku studiów. Osoba, która w trakcie nauki zmieni zainteresowania lub plany zawodowe i rozpocznie naukę na innym kierunku, musi się liczyć z kosztami. To skutek zmian w prawie o szkolnictwie wyższym, które obowiązują od 1 stycznia.

Budżet zapłaci tylko za sześć semestrów nauki na studiach licencjackich i cztery na magisterskich oraz dziesięć semestrów na jednolitych magisterskich – wyjaśnia Marek Rocki, przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej.

851 tysięcy osób kształci się obecnie w uczelniach publicznych na bezpłatnych studiach dziennych

Jeżeli więc ktoś nie zaliczy któregoś roku studiów dziennych lub zmieni kierunek, to za ostatnie semestry nauki będzie musiał zapłacić.

Jeszcze dokładnie nie wiadomo ile, bo uczelnie co roku wyceniają świadczone przez siebie usługi. Z pewnością powtarzanie roku będzie jednak droższe niż obecnie. Do tej pory studenci płacili za to od tysiąca do nawet 6 tysięcy zł.

Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego, podkreśla, że takie działanie zlikwiduje wiecznych studentów, którzy co roku zaczynają nowe kierunki. Poprawi też dostępność do bezpłatnych studiów.

Zmiany mogą jednak uderzyć w tych, którzy rozczarowali się poziomem nauki, jaki świadczy uczelnia, lub uznali, że po skończeniu danego kierunku nie znajdą pracy i zamiast dołączyć do rzeszy bezrobotnych magistrów prawa, marketingu czy politologii, lepiej zmienić studia np. na inżynierskie.

Zdaniem prawnika Mateusza Pilicha wprowadzenie częściowej odpłatności za studia dzienne jest niezgodne z konstytucją. – Ustawa zasadnicza gwarantuje każdemu prawo do bezpłatnej nauki  – podkreśla Pilich.

PiS zaskarżył nowe przepisy do Trybunału Konstytucyjnego.

Wprowadzeniem opłat są zaskoczeni studenci. – Nikt nas nie poinformował, że za zmianę kierunku będzie trzeba zapłacić. Myślałam, że koszty poniosą tylko osoby studiujące na dwóch kierunkach jednocześnie – mówi Katarzyna Góra, studentka jednej z warszawskich uczelni.

Nowe zasady studiowania popierają zaś uczelnie. – Wprowadzenie częściowej odpłatności skłoni młodzież do odpowiedzialnego studiowania – mówi prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich.

Przewodnicząca Parlamentu Studentów RP Dominika Kita również uważa, że wprowadzenie opłat zmotywuje kandydatów na studia do podejmowania rozsądnych decyzji o wyborze kierunku.

Z danych resortu nauki wynika, że średnio studia kończy zaledwie 60 proc. osób, które zostały na nie przyjęte. Wśród pozostałych prawie co druga albo nie radzi sobie z nauką i zostaje wyrzucona z uczelni, albo zmienia kierunek.

Czytaj również:

Koniec wiecznych studentów

Od tego roku studenci nie mogą już bezkarnie zmieniać kierunku studiów. Osoba, która w trakcie nauki zmieni zainteresowania lub plany zawodowe i rozpocznie naukę na innym kierunku, musi się liczyć z kosztami. To skutek zmian w prawie o szkolnictwie wyższym, które obowiązują od 1 stycznia.

Budżet zapłaci tylko za sześć semestrów nauki na studiach licencjackich i cztery na magisterskich oraz dziesięć semestrów na jednolitych magisterskich – wyjaśnia Marek Rocki, przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej.

Pozostało 81% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara