Żałobnik sam musi zadbać o swoje bezpieczeństwo

Na przemarsz konduktu pogrzebowego po drodze publicznej niepotrzebne jest zezwolenie. Prawo drogowe nie czyni też nikogo odpowiedzialnym za zapewnienie bezpieczeństwa na drodze podczas przemarszu żałobników

Publikacja: 02.02.2014 13:25

Żałobnik sam musi zadbać o swoje bezpieczeństwo

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Tak wynika z odpowiedzi Marcina Jabłońskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych na interpelację poselską nr 22634.

Jak wskazał poseł Marek Polak kondukty są od wieków elementem ceremonii pogrzebowej. Tradycja nakazuje odprowadzenie trumny ze zwłokami  z domu zmarłego do świątyni, a po nabożeństwie na cmentarz. W wielu małych miejscowościach i na wsiach uczestnicy konduktu pokonują pieszo kilka kilometrów po drogach publicznych. Zdaniem posła Polaka powoduje to ogromne zagrożenie dla uczestników pogrzebów ze względu na duże natężenie ruchu. Odbija się także na bezpieczeństwie kierowców, gdyż w czasie przemarszu ruch jest mocno spowolniony. Tylko w niektórych gminach kondukty  zabezpieczają specjalnie do tego przeszkolone osoby, np. strażacy ochotnicy lub strażnicy miejscy.

Jak twierdzi poseł samorządowcy  i duchowni zwracają się do niego z wątpliwościami dotyczącymi kwestii odpowiedzialności za bezpieczeństwo osób uczestniczących w pogrzebach. Trzeba bowiem wskazać organizatora konduktu. Problem rzeczywiście istnieje – w jednej z miejscowości na Lubelszczyźnie ksiądz zakazał  pieszych konduktów pogrzebowych tłumacząc to właśnie względami bezpieczeństwa. Spotkało się to zresztą ze stanowczym sprzeciwem parafian.

Okazuje się jednak, że w świetle obowiązujących przepisów nikt nie odpowiada za organizację konduktu pogrzebowego ani bezpieczeństwo jego uczestników. Ustawa Prawo o ruchu drogowym w przepisach art. 65–65i określa zasady wykorzystywania dróg w sposób szczególny. Zgodnie z art. 65 imprezy, które powodują utrudnienia w ruchu lub wymagają korzystania z drogi w sposób szczególny, mogą się odbywać pod warunkiem zapewnienia bezpieczeństwa i porządku podczas trwania imprezy oraz uzyskania zezwolenia na jej przeprowadzenie. Jak jednak wynika z art. 65h nie dotyczy to procesji, pielgrzymek i innych imprez o charakterze religijnym, a także konduktów pogrzebowych, które poruszają się po drogach stosownie do miejscowego zwyczaju.

- Ustawodawca wyłączył spod obowiązku dokonywania uzgodnień z organami administracji rządowej lub samorządowej organizowanie konduktów pogrzebowych, które odbywają się według miejscowego zwyczaju – stwierdził minister Marcin Jabłoński.

Dodał, że w takiej sytuacji za bezpieczeństwo podczas przemarszu każdy uczestnik konduktu odpowiada indywidualnie na zasadach ogólnych powszechnie obowiązującego prawa.

Tak wynika z odpowiedzi Marcina Jabłońskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych na interpelację poselską nr 22634.

Jak wskazał poseł Marek Polak kondukty są od wieków elementem ceremonii pogrzebowej. Tradycja nakazuje odprowadzenie trumny ze zwłokami  z domu zmarłego do świątyni, a po nabożeństwie na cmentarz. W wielu małych miejscowościach i na wsiach uczestnicy konduktu pokonują pieszo kilka kilometrów po drogach publicznych. Zdaniem posła Polaka powoduje to ogromne zagrożenie dla uczestników pogrzebów ze względu na duże natężenie ruchu. Odbija się także na bezpieczeństwie kierowców, gdyż w czasie przemarszu ruch jest mocno spowolniony. Tylko w niektórych gminach kondukty  zabezpieczają specjalnie do tego przeszkolone osoby, np. strażacy ochotnicy lub strażnicy miejscy.

Prawo rodzinne
Nie trzeba mieć zgody drugiego małżonka na swoje wydatki
Prawo drogowe
Nowy znak drogowy i zmiany w oznakowaniu przejść dla pieszych. Co muszą wiedzieć kierowcy?
Prawo rodzinne
Postępowiec czy „pantoflarz”? Mąż z nazwiskiem żony poza statystyką
Praca, Emerytury i renty
Duże zmiany w wypłatach 800 plus w czerwcu. Od lipca nowy termin
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Praca, Emerytury i renty
Ranking najbardziej poważanych zawodów. Adwokat i sędzia zaliczyli spadek