Nowa segregacja pacjentów na SORach

Pacjenta czerwonego lekarz zobaczy natychmiast, pomarańczowego w 10 min, żółtego do godziny, a niebieski i zielony zaczekają nawet kilka godzin albo zostaną skierowani do nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej.

Publikacja: 07.06.2019 08:19

Nowa segregacja pacjentów na SORach

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Resort zdrowia skierował do opiniowania projekt rozporządzenia w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR), który wprowadza tzw. triaż, czyli segregację medyczną pacjentów ze względu na ich stan. Oceny pacjenta triażysta (najczęściej doświadczony ratownik medyczny, pielęgniarka lub lekarz) będzie dokonywał według pięcio-, a nie, jak to było dotychczas, trzystopniowej skali. W zależności od tego, czy chory wymaga natychmiastowej pomocy, czy może poczekać, zostanie oznaczony jednym z pięciu kolorów. Pacjent czerwony, czyli najpilniejszy, to taki, którego zdrowie i życie jest zagrożone i wymaga natychmiastowej pomocy. Pomarańczowy może poczekać, ale najwyżej 10 min, jeżeli lekarze zajmują się akurat pacjentem czerwonym. Do godziny zaczeka pacjent żółty, a niebieski i zielony spędzą w poczekalni nawet kilka godzin. Medyk będzie miał możliwość odesłania ich do gabinetu nocnej i świątecznej pomocy medycznej, gdzie przyjmuje lekarz pierwszego kontaktu.

Czytaj także: Segregacja pacjentów na SOR według obrażeń i pilności przyjęcia

Reorganizację przejdzie także sam SOR – trzeba będzie w nim wydzielić specjalną salę do triażu, zainstalować biletomat, drukarkę do biletów i wyświetlacz, a osoby prowadzące segregację medyczną dostaną specjalne tablety.

Nowa organizacja ma nie tylko przywrócić SOR-owi jego pierwotną funkcję, a więc nadać status miejsca ratowania życia, ale też zapewnić pacjentom odpowiednio szybką opiekę lekarza. Triażyści mają też regularnie sprawdzać stan chorych przypisanych do określonego koloru – chodzi o to, by odpowiednio szybko wychwycić pogorszenie i udzielić im pomocy. Te precyzyjne przepisy mają zapobiec sytuacjom takim jak ta ze szpitala w Sosnowcu, gdzie pod koniec marca pacjent zmarł po dziewięciu godzinach czekania. 39-letni mężczyzna zgłosił się do placówki z siną nogą od kolana, z której w dodatku sączył się płyn. Personel uznał jego przypadek za mniej pilny od pozostałych i chory nie doczekał pomocy.

Część ekspertów krytykuje pomysł. Prof. Juliusz Jakubaszko, członek europejskiego i międzynarodowego towarzystwa medycyny ratunkowej uważa, że system proponowany przez ministerstwo najlepiej sprawdza się na polu bitwy, gdzie wyłuskuje się nie tyle pacjentów potrzebujących najpilniejszej opieki, ale tych, którzy mogą się jeszcze przydać na placu boju. Dziwi się, że pisząc rozporządzenie resort nie poprosił o pomoc lekarzy medycyny ratunkowej.

Również specjaliści od ochrony zdrowia podkreślają, że zamiast wprowadzać triaż, funkcjonujący zresztą w wielu szpitalach w ramach przepisów wewnętrznych, resort powinien przywrócić SORowi jego pierwotną funkcję – zadbać, by trafiali tu jedynie potrzebujący pilnej pomocy, a nie osoby, które nie zdążyły zapisać się do lekarza pierwszego kontaktu. – Nie czarujmy się – SOR to dziś nie tylko pogotowie, ale jedyna szansa leczenia dla biednych, którzy nie mogą czekać w kolejkach do państwowej służby zdrowia, a ta prywatna jest dla nich za droga. Wiedzą, że jeśli odpowiednio zasymulują, na SORze wykonają im wszystkie drogie badania. Często też nie mają wyjścia. Ale jednocześnie blokują miejsce osobom potrzebującym pilnej pomocy. Rozwiązaniem byłoby przywrócenie SORowi jego podstawowej funkcji i wyrzucenie wszystkich tych, których życie nie jest zagrożone. Ale na to chyba żaden rząd nie będzie miał odwagi – mówi rezydent intensywnej terapii i opieki medycznej dużego szpitala w centralnej Polsce.

Resort zdrowia skierował do opiniowania projekt rozporządzenia w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR), który wprowadza tzw. triaż, czyli segregację medyczną pacjentów ze względu na ich stan. Oceny pacjenta triażysta (najczęściej doświadczony ratownik medyczny, pielęgniarka lub lekarz) będzie dokonywał według pięcio-, a nie, jak to było dotychczas, trzystopniowej skali. W zależności od tego, czy chory wymaga natychmiastowej pomocy, czy może poczekać, zostanie oznaczony jednym z pięciu kolorów. Pacjent czerwony, czyli najpilniejszy, to taki, którego zdrowie i życie jest zagrożone i wymaga natychmiastowej pomocy. Pomarańczowy może poczekać, ale najwyżej 10 min, jeżeli lekarze zajmują się akurat pacjentem czerwonym. Do godziny zaczeka pacjent żółty, a niebieski i zielony spędzą w poczekalni nawet kilka godzin. Medyk będzie miał możliwość odesłania ich do gabinetu nocnej i świątecznej pomocy medycznej, gdzie przyjmuje lekarz pierwszego kontaktu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Spadki i darowizny
Jak przepisać mieszkanie na dziecko? Trzy sposoby. Mniej i bardziej kosztowne
Prawo dla Ciebie
Nowy obowiązek dla właścicieli psów i kotów. Znamy szacowany koszt
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw