Od 2011 r., kiedy znowelizowano ustawę o prawach pacjenta, do komisji wojewódzkich, sądów i izb lekarskich trafia coraz więcej skarg od poszkodowanych. W tym roku już 64 tys. osób podejrzewa, że złamano ich prawa jako pacjentów. A 1,5 tys. jest przekonanych, że padło ofiarą błędu lekarskiego. Instytut Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego szacuje, że co roku z powodu pomyłek medyków umierają dziesiątki tysięcy ludzi.
Co roku przez pomyłki lekarzy umiera 7–23 tys. osób – szacują eksperci
Michał Spaliński trafił do szpitala na usunięcie pięciocentymetrowego guza nadnercza. Okazało się, że nowotworu nigdy nie było, a pacjentowi wycięto fragment zdrowej trzustki. Mężczyzna walczy teraz o swoje prawa w sądzie, a lekarzy oskarża o błąd w sztuce.
Mylna diagnoza
Od kiedy kilka lat temu mężczyźnie usunięto śledzionę, regularnie poddawał się badaniom profilaktycznym. Nie odczuwał żadnych dolegliwości, badania traktował jak rutynowe kontrole. W listopadzie 2008 r. udał się na tomografię. Radiolog stwierdził guza i skierował Spalińskiego na kolejne badania. Z wynikami tomografii pacjent udał się do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie. Stąd po kolejnych konsultacjach trafił na zabieg laparoskopowej adrenalektomii lewostronnej, czyli usunięcia nadnercza w ówczesnym szpitalu wojskowym w Olsztynie. Po miesiącu wyniki histopatologiczne wskazały jednak, że Spaliński nigdy nie miał guza nadnercza, a lekarze usunęli zdrowy ogon trzustki.
Mężczyzna pozwał klinikę Euromedic Warmińsko-Mazurskie Centrum Medyczne w Olsztynie, w której opisywano jego badanie tomograficzne. Uważa, że to od błędnego opisu zaczął się jego dramat. Domagał się 100 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd uznał, że opis był błędny, ale pieniądze mu się nie należą. Sąd Okręgowy w Olsztynie wskazał, że błąd nie był zawiniony i nie spowodował odpowiedzialności lekarza za szkodę pacjenta. W uzasadnieniu wyroku sąd podał także, że chociaż medycyna posuwa się cały czas do przodu, to ciało człowieka nadal jest wielką tajemnicą. Radiolog, która opisała tomografię, zaleciła dalsze badania, a sąd uznał, że jej diagnoza nie była kategoryczna.