Rz: Data wdrożenia elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) po raz kolejny została przesunięta. Dlaczego?
Marcin Węgrzyniak: Z badania informatyzacji placówek medycznych, które przeprowadziliśmy pod koniec 2016 r., wynika, że EDM wdrożyło niespełna 41 proc. szpitali. Patrząc realistycznie, trudno się spodziewać, że pozostałe 60 proc. zdąży z informatyzacją do końca roku. Dajemy im więc dodatkowy rok na trzy dokumenty: najpopularniejszą dziś kartę informacyjną leczenia szpitalnego, kartę odmowy przyjęcia do szpitala i pisemną informację specjalisty dla lekarza kierującego. One mają funkcjonować od 1 stycznia 2019 r. Rok później pojawią się obowiązkowe e-recepty, a od 1 stycznia 2021 r. – skierowania.
Dlaczego do przesunięcia terminów konieczna była nowelizacja dwóch ustaw?
Dotychczas o EDM mowa była w dwóch dokumentach – ustawie o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta i w ustawie o informacji w ochronie zdrowia. Środowiska informatyków szpitalnych sygnalizowały, że to rodzi problemy interpretacyjne. Teraz z przepisów jasno wynika, że ustawą merytoryczną dla EDM jest ustawa o prawach pacjenta, w której zapisano ogólne zasady dla tworzenia i przechowywania dokumentacji, także papierowej. Ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia zajmuje się natomiast wyłącznie aspektami elektronicznymi – tym, w jakim standardzie technicznym EDM powinna być prowadzona czy jakim ma być opatrzona podpisem elektronicznym. Teraz też jest już podstawa, by kolejne dokumenty wymagane jako EDM były sukcesywnie wprowadzane rozporządzeniami.
Przesunięcie terminu było też konieczne przez opóźnienie Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych P1. Teraz to się zmieni?