Wypowiedź dr Małgorzaty Kożuch ([link=http://www.rp.pl/artykul/55760,214230_Czy_adwokatura__jest__godna_potepienia_.html]„Czy adwokatura jest godna potępienia”[/link], „Rz” z 4 listopada) jest kolejnym głosem członka Naczelnej Rady Adwokackiej zajętym publicznie po podjęciu przez Okręgową Radę Adwokacką w Warszawie uchwały zwracającej uwagę na konieczność podjęcia poważnej i merytorycznej dyskusji o potrzebie (lub braku takiej potrzeby) połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego w jeden zawód zaufania publicznego.
Podzielam poglądy autorki stawiające znak równości między wolną adwokaturą a budowaniem demokratycznego państwa prawa. Jednak wywołany niejako do tablicy jej wypowiedziami nawiązującymi do zajętego przez ORA w Warszawie stanowiska w sprawie możliwego „połączenia z radcami prawnymi” czuję się zobowiązany do publicznego zaprezentowania własnego całkowicie odmiennego poglądu.
[b]Adwokatów od radców prawnych, oprócz koloru wypustki na todze, różni to, że adwokaci posiadają nieograniczone uprawnienie do prowadzenia obrony w procesach karnych i mogą wykonywać swoją pracę jedynie w formie wolnego zawodu, a radcowie prawni nie mogą w pełnym zakresie reprezentować swych klientów w sprawach karnych i swój zawód mogą również wykonywać w formie umowy o pracę.[/b]
Tym samym dla uzasadnienia istnienia dwóch zawodów zaufania publicznego różniących się miedzy sobą jedynie w powyższy sposób nie potrzeba żadnych więcej argumentów oprócz tych, że oba reprezentujące je samorządy funkcjonują sprawnie, wypełniają nałożone na nie obowiązki prawidłowo i trudno dostrzec, aby tzw. opinia publiczna w jakiś szczególny sposób nie akceptowała tego faktu.
[b]O wiele trudniej wskazać potrzebę, przedłożyć argumenty i przekonać samych zainteresowanych do zmiany oceny i doprowadzić do uznania, że dziś dla obywateli korzystających z pomocy prawnej adwokatów i radców prawnych i dla nich samych, dla przyszłości ich pracy wydaje się istnieć potrzeba połączenia tych dwóch zawodów zaufania publicznego w jeden zawód ADWOKATA[/b].