Kolejne dane makroekonomiczne potwierdzają, że nadchodzi spowolnienie gospodarcze. Ale kryzys to nie tylko redukcje zatrudnienia, spadek inwestycji, produkcji czy eksportu. Dla wielu firm jest szansą na dostosowanie się do potrzeb klientów i poprawienie pozycji rynkowej.
– Spowolnienie mobilizuje firmy do zmian – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan. Jak wynika z jej badania przeprowadzonego wśród małych i średnich firm, co piąta z nich wprowadzi w tym roku na rynek nowy produkt lub usługę. A jeszcze więcej, bo 30 proc., ma zamiar zastosować niestandardowe rozwiązania i zmieniać przyzwyczajenia klientów, aby utrzymać pozycję rynkową albo ją poprawić.
Dobrze radzą sobie producenci sprzętu elektronicznego, maszyn i urządzeń oraz urządzeń elektrycznych. Dane GUS pokazują wyraźny wzrost sprzedaży, zatrudnienia, bardzo duży (jak na warunki przemysłu) wzrost płac realnych.
W obliczu spowolnienia zacierają ręce przedstawiciele branży windykacyjnej. Jest ona dziś uznawana przez specjalistów za jedną z najbardziej perspektywicznych. W 2011 r. giełdowe firmy zajmujące się odzyskiwaniem długów zarobiły na czysto łącznie rekordowe 172 mln zł. W tym roku wynik ten może zostać pobity.
Kryzysu tradycyjnie nie odczuwają sprzedawcy dóbr z górnej półki. – Zauważamy wyraźny trend wzrostu sprzedaży ekskluzywnych zegarków oraz biżuterii z diamentami. Niektóre kolekcje wręcz podwoiły swoją sprzedaż. Już teraz został osiągnięty poziom ich sprzedaży z ubiegłego roku – mówi Piotr Rączyński, prezes Apartu. Podobnie jest na rynku drogich alkoholi. Firma Diageo Polska szacuje, że od lipca 2011 r. do czerwca 2012 r. sprzedaż najdroższej whisky Single Malt urosła o 55 proc.