Co łączy Jeffreya Immelta, prezesa General Electric, Richarda Bransona, szefa Virgin Group, Ryszarda Tomaszewskiego, prezesa Tesco Polska, oraz Izabellę Łukomską-Pyżalską, szefową klubu Warta Poznań? Wszyscy należą do nielicznej na razie grupy top menedżerów, którzy mają swoje profile na Twitterze, najbardziej popularnym serwisie mikroblogowym w świecie.
Możliwości Twittera już dawno odkryli artyści i politycy. Menedżerowie na razie przekonują się do niego powoli. Część ekspertów twierdzi, że prędzej czy później muszą to zrobić. – Większość prezesów powinna zaakceptować fakt, że media społecznościowe są częścią opisu ich stanowiska. Ludzie chcą szefów z krwi i kości i chcą wiedzieć, co oni myślą – twierdzi w rozmowie z „The Wall Street Journal" Bill George, profesor zarządzania w Harvard Business School i były szef Medtronic Inc, fan Twittera.
Własny projekt
Według raportu serwisu CEO.com i firmy doradczej Domo, tylko 30 proc. szefów firm z amerykańskiej listy Fortune 500 jest aktywnych (pod własnym nazwiskiem) na którymś z czołowych serwisów społecznościowych. Najczęściej na Facebooku (8 proc.), profil na Twitterze ma zaledwie 4 proc. szefów. W Polsce na razie są to pojedyncze przypadki. Co ich do tego skłoniło?
– Lubię wyrażać głośno swoje opinie i konfrontować je z tym, co myślą inni. Twitter z pewnością wpływa na to, że o mnie, ale także o Warcie, niejednokrotnie robiło się głośno. W dobie zmian wiążących się z rozwojem nowoczesnych technologii Twitter to cenne narzędzie komunikacji – Izabella Łukomska-Pyżalska, prezes klubu Warta Poznań, która profil na Twitterze ma od września 2011 r.
– To mój projekt, choć nierzadko wpisy i ich treść wynikają z licznych rozmów z rodziną, przyjaciółmi lub współpracownikami – dodaje pani prezes, której komentarze śledzi ponad 2 tys. użytkowników serwisu.