Drugi miesiąc z rzędu w Komsomolsku nad Amurem w rafinerii koncernu Rosnieft (największy i najbogatszy państwowy koncern paliwowy Rosji, którego prezes zarabia rocznie dziesiątki milionów dolarów) trwają protesty robotników z Chin. Są oni w tragicznej sytuacji: przybyli do pracy i jak sami mówią, zostali bez obiecanych pieniędzy i możliwości powrotu do domu.
Według portalu Komсity, w sobotę setki Chińczyków przemaszerowały wokół rafinerii domagając się zapłaty zaległych wynagrodzeń, których nie otrzymują od czterech miesięcy. Chińskich robotników ściągnęły do Rosji spółki zaangażowane w modernizację rafinerii, która rocznie przerabia 8,5 mln ton ropy dostarczanej do Chin rurociągiem Syberia Wschodnia-Pacyfik.
Robotnicy z Chin mieli być tani i wydajni, nie sprawiać kłopotów. Rafineria twierdzi, że terminowo płaci podwykonawcom za roboty. Jednak od poprzedniej akcji protestacyjnej w październiku sytuacja się nie zmieniła: chińscy robotnicy pozostają bez pieniędzy, a do tego władze zabrały im paszporty. Teraz Chińczycy domagają się zwrotu paszportów i odesłania ich do domu.
Czytaj więcej
Wzrost cen gazu w UE można było przewidzieć i podjąć przeciwdziałanie poprzez odbudowę zapasów i...
Spółka LLC „Petro-Hehua” – bezpośredni pracodawca protestujących – wyjaśnia, że pracownikom nie wolno było pracować „z powodu niskich kwalifikacji i wcześniej stwierdzonych naruszeń jakości”. Ponieważ rafineria w Komsomolsku jest obiektem zwiększonego zagrożenia, Chińczycy zostali odsunięci od stanowisk, „aby uniknąć wad produkcyjnych”. Teraz jak twierdzi spółka, otrzymują „minimalną pensję i dietę dzienną”. Firma nie poczuwa się do żadnych zaległości płacowych wobec chińskich pracowników.