– Nowelizacja przewiduje przepis przejściowy, tak że nawet gdyby nowe regulacje weszły w życie dopiero w lipcu, to i tak ZUS przeliczy emerytury czerwcowe według nowych zasad – tłumaczy Urszula Rusecka, posłanka PiS, sejmowy sprawozdawca projektu zmian. – Emeryci nie muszą się więc obawiać, że dostaną w tym roku niższe świadczenia.
Ani rząd, ani posłowie nie zdecydowali się jednak na to, by podwyższyć świadczenia także tych osób, które przeszły na emerytury w czerwcu w poprzednich latach.
– Zaniżone emerytury czerwcowe to problem, który funkcjonował w systemie emerytalnym od 2009 do 2019 r., przydałoby się więc, aby przy okazji nowelizacji tych przepisów przeliczyć w przód także świadczenia osób, które dostały mniej w poprzednich latach. W wielu przypadkach są to osoby, które nie miały wyjścia, bo ZUS z urzędu nalicza emerytury rencistom urodzonym w czerwcu – komentuje dr Tomasz Lasocki z Katedry Ubezpieczeń na Uniwersytecie Warszawskim.
Wszystko wskazuje na to, że rząd nie zdecydował się na taki zabieg ze względów finansowych. O ile podwyższenie emerytur czerwcowych dla osób przechodzących na to świadczenie od 2020 r. to koszt na najbliższe lata rzędu kilku miliardów złotych, o tyle przeliczenie wszystkich czerwcowych emerytur przyznanych od 2009 r. oznaczałoby wydatki rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych. A tych pieniędzy najwyraźniej nie ma w budżecie państwa.
Wszystko zależy od poszkodowanych
Na potrzebę takich zmian wskazują nie tylko eksperci, ale też Biuro Analiz Sejmowych. W opinii do tego projektu BAS wskazało szczególnie na rencistów, którzy nie mogli zmienić momentu naliczenia emerytury, gdyż ZUS robi to za nich z automatu.
– Rząd ma teraz niepowtarzalną okazję, aby naprawić błąd funkcjonujący w przepisach od lat – dodaje dr Tomasz Lasocki. – Jeśli emeryci czerwcowi z poprzednich lat zorganizują się jak kobiety z rocznika 1953 r., które doprowadziły swoją sprawę aż do Trybunału Konstytucyjnego i wygrały przed nim prawo do korzystnego przeliczenia swoich emerytur, może to oznaczać jeszcze wyższe koszty. Sądy powszechne mogą bowiem przyznać takim emerytom nie tylko podwyżkę na przyszłość, ale także wyrównanie zaniżonego świadczenia wstecz. Razem z odsetkami. A wtedy może to oznaczać kolejne wydatki liczone w dziesiątkach miliardów złotych.