Przed 2008 r. certyfikaty do usługowego prowadzenia biur rachunkowych wydawane były na podstawie rozporządzenia ministra finansów. Można je było uzyskać poprzez realizację studiów na kierunku rachunkowość plus odbycie praktyki w tej dziedzinie albo zdając egzamin państwowy przeprowadzany przez Ministerstwo Finansów. W 2008 r., nowelizując ustawę o rachunkowości, Ministerstwo Finansów postanowiło diametralnie zmienić zasady uzyskiwania certyfikatów, pozostawiając jedyną ścieżkę dostępu do zawodu, poprzez zdanie egzaminów w MF. Mimo protestów środowiska akademickiego i większości praktyków, uchwalono i wprowadzono do ustawy o rachunkowości niekorzystne rozwiązania, które w rygorystyczny sposób miały regulować ten zawód, a jedyną instytucją, która mogła sprawdzić wiedzę kandydatów, miało być Ministerstwo Finansów. Była to próba wprowadzenia „dzikiej regulacji", a teraz mamy do czynienia z „dziką deregulacją".
Wówczas, przy istotnym udziale mediów, w tym przede wszystkim dziennika „Rzeczpospolita", udało się w ciągu zaledwie kilku miesięcy zmienić ustawę i wprowadzić wyważone zasady dostępu do zawodu poprzez zdobywanie wiedzy teoretycznej na studiach najlepszych uczelni i istotnie wzmocnić wymogi w zakresie praktyki. Zmiany te zostały wprowadzone w wyniku protestów do premiera, marszałka Sejmu i przewodniczących klubów parlamentarnych. Tysiące podpisów pod protestem przed tą „dziką regulacją" złożyli studenci z całej Polski. Z apelami wystąpili także rektorzy i dziekani uczelni ekonomicznych.
Przywrócono wówczas możliwość uzyskiwania certyfikatu dla absolwentów studiów magisterskich oraz podyplomowych kierunku Finanse i rachunkowość.
„Dzika deregulacja" A.D. 2012
Minister sprawiedliwości zwrócił się do poszczególnych resortów o wskazanie zawodów do deregulacji. Za zaskakujące należy uznać zatem, że to Ministerstwo Finansów, a nie sam minister sprawiedliwości wnosi propozycję „dzikiej deregulacji" zawodu księgowego. Całkowite zniesienie certyfikatu stwarza poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa obrotu gospodarczego oraz ujemnie wpłynie na dochody budżetu państwa, zmniejszając wpływy podatkowe. Deregulacja może zakończyć się w dwojaki sposób. Zniesiony zostanie obowiązek:
W przypadku zniesienia certyfikatu MF każdy, także zupełny laik, będzie mógł założyć biuro rachunkowe i ucząc się na własnych błędach, za które nie wiadomo kto poniesie konsekwencje, przyczyni się do uszczerbku wpływów podatkowych i ogromnych kłopotów właścicieli firm, które powierzą im księgi. Osoby, które dziś pracują w biurach rachunkowych, natychmiast „wyprowadzą" klientów, których księgi obecnie prowadzą, przez co dojdzie na rynku do upadłości wielu dziś działających biur. Całkowite zniesienie certyfikatu spowoduje, że obniży się motywacja podejmowania studiów u tych osób, które dziś tak licznie decydują się na studia z zakresu rachunkowości. Jeżeli każdy będzie mógł wykonywać ten zawód, to wielu młodych ludzi uzna naukę na uczelniach wyższych za stracony czas. Startowaliby o kilka lat później w zawodzie, co dodatkowo będzie demotywowało do podejmowania studiów. Mimo że już dziś zauważa się negatywne skutki demografii w szkolnictwie wyższym, proceder ten się nasili i w ten sposób nasz rząd przyczyni się do kłopotów wyższych uczelni. Każdy będzie mógł wybierać pomiędzy samouctwem i oszczędnością czasu i pieniędzy a długotrwałym, czasem kosztownym, procesem zdobywania wiedzy na uczelniach wyższych. Tylko co jest lepsze z punktu widzenia interesu państwa – wykształcone społeczeństwo czy niedouczeni księgowi mający wpływ na wielkość odprowadzanych podatków.