Z danych policji wynika, że w ubiegłym roku zgłoszono rekordową liczbę 530 skarg na nieuczciwych pośredników do pracy za granicą. Co robić, by w tym roku nie pobić tamtego rekordu?
Agnieszka Bulik: W zeszłym roku rzeczywiście mieliśmy z oszustami dużo więcej problemów. Sądzę, że przyczyniło się do tego otwarcie rynku pracy w Niemczech, co rozbudziło nadzieje na zarobki za granicą. Dużo się wtedy mówiło o wyjazdach, o możliwościach pracy na Zachodzie, a z tego zainteresowania skorzystali też oszuści. Teraz jest lepiej, choć ten rok jeszcze się nie skończył. Jednak skarg mamy już dużo mniej.
Dlaczego trafiają one do was?
Oszuści, chcąc się uwiarygodnić, czasem podszywają się pod znane agencje zatrudnienia. Staramy się więc ostrzegać kandydatów – na stronach internetowych zamieszczamy informację, że nie pobieramy opłat za znalezienie pracy, a nawet publikujemy nazwiska osób, które podają się za naszych pracowników, choć zdaję sobie sprawę, że są to pewnie nazwiska fałszywe. Próbujemy zapobiegać, gdyż jeśli ktoś już padł ofiarą oszusta i szuka u nas pomocy, niewiele możemy zrobić. Radzimy, by zgłosił się na policję. Sami nie możemy działać, bo szkoda nie dotyczy nas bezpośrednio, choć oszuści psują nam dobre imię. Na szczęście ludzie zaczynają ostrożniej podchodzić do podejrzanych ofert pracy – być może dlatego, że więcej się mówi o nich mediach. Częściej dzwonią do naszych biur i pytają, czy dana oferty pracy w Niemczech czy w Holandii faktycznie pochodzi od nas.
Co powinno wzbudzić podejrzenie?