Kilkaset złotych miesięcznie za użytkowanie rządowej limuzyny po godzinach pracy – tyle średnio płacą ministrowie korzystający z możliwości użyczenia służbowego samochodu do celów prywatnych.
Jednak resorty, które mają takie umowy ze swymi ministrami, różnie ich rozliczają – albo niewysokim ryczałtem w zależności od pojemności silnika, albo od przejechanych kilometrów. Możliwość jazdy drogą limuzyną za stosunkowo drobną opłatę plus paliwo jest niewątpliwie kuszącym dodatkiem do relatywnie niewysokiej ministerialnej pensji.
W Ministerstwie Energii umowę użyczenia samochodu służbowego „posiada minister i podsekretarz stanu" – przyznaje resort. Jak rozlicza prywatne podróże Krzysztof Tchórzewski? „W przypadku użyczenia samochodu w celach prywatnych, biorący w użyczenie ponosi koszt zakupu paliwa za przejechane km oraz wartość pieniężną za każdy dzień używania samochodu wynoszącą 1/30 zryczałtowanej kwoty miesięcznej, od której jest naliczany podatek dochodowy od osób fizycznych oraz składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne" – wyjaśnia ministerstwo.
Zryczałtowana kwota miesięczna nieodpłatnego świadczenia wynosi 250 zł dla samochodów o pojemności silnika do 1600 cm sześc. oraz 400 zł dla samochodów o pojemności silnika powyżej 1600 cm sześc. – to stawka ustawowa, jaką przewiduje ustawa o PIT od 2015 r.
Większość resortów stosuje jednak przelicznik „kilometrowy" – a więc ile wyjeździ po godzinach pracy minister, tyle zapłaci. Np. minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz z tytułu użytkowania samochodu służbowego do celów prywatnych płaci 1,02 zł brutto za 1 km i jest to jedna z wyższych stawek na tle innych. Umowy użyczenia (od 16 marca ubiegłego roku) ma także dwóch jej wiceministrów: Marcin Ociepa i Tadeusz Kościński.