Skład wyższej izby holenderskiego parlamentu będzie znany dopiero w maju, ale mające na to wpływ wyniki wyborów regionalnych nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że prawicowi populiści rosną w siłę. Dotyczy to przede wszystkim powstałego trzy lata temu ugrupowania Forum na rzecz Demokracji (FvD), kierowanego przez 36-letniego Thierry'ego Baudeta. Jak się ocenia, w 75-osobowym Senacie partia będzie miała prawdopodobnie 12 przedstawicieli. Do tej pory nie miała w Senacie reprezentacji, a w wyborach parlamentarnych dwa lata temu zdobyła zaledwie 1,8 proc. głosów, co dało jej dwa mandaty poselskie.
– To prawdziwy szok. Nie można mieć wątpliwości, że Holandia skręca jeszcze bardziej na prawo, niż mogłoby się to wydawać z racji działalności ugrupowania Geerta Wildersa – mówi „Rzeczpospolitej" Jan Wiersma z haskiego think tanku Clindendael.
Thierry Baudet jest prawdziwym objawieniem na holenderskiej scenie politycznej. Dwa lata temu dostał się do parlamentu. Był dziennikarzem i nauczycielem akademickim z tytułem doktorskim. Sam nazwał się kiedyś „najważniejszym intelektualistą w Holandii". Partia powstała początkowo jako think tank, którego niezaprzeczalnym osiągnięciem było zorganizowanie przed trzema laty referendum w sprawie porozumienia stowarzyszeniowego UE z Ukrainą. Odrzuciło go 61 proc. z 32 proc. biorących udział w głosowaniu. Haga zablokowała wtedy porozumienie UE–Ukraina. – W zamian trzeba zawrzeć trójstronne porozumienie z udziałem Rosji. To byłoby znacznie korzystniejsze i dla Ukrainy, i dla Europy – tłumaczył wtedy Baudet w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej".
Twierdził też, że Unia „narzuca masową imigrację, islamizację, osłabienie chrześcijaństwa, dramatyczną politykę gospodarczą poprzez euro, nieskończoną ilość regulacji, które duszą rozwój". Jego partia jest za wystąpieniem Holandii z UE oraz za rozwiązaniem Unii. FvD wyciszyła ten punkt programu w czasie kampanii, bo kojarzy się z budzącym obawy brexitem. Za to wzmocniono sprzeciw wobec imigracji. Pisał o tym w swym traktacie „Ojkofobia. Lęk przed domem", krytykując wielokulturowość oraz relatywizm kulturalny w współczesnych społeczeństwach.
FvD nie stanowi bezpośredniego zagrożenie dla stabilności koalicyjnego rządu premiera Marka Rutte mimo utraty większości w Senacie. Może ją sobie stosunkowo łatwo zapewnić przy poparciu np. ugrupowania Zielonych. Jednak za dwa lata w kolejnych wyborach parlamentarnych FvD może odegrać zdecydowanie większą rolę. Mimo że działa już Partia Wolności Geerta Wildersa, drugie największe ugrupowanie w Holandii.