Na Opolszczyźnie do Sejmu weszło aż dwóch nieznanych, ale o dobrych politycznie nazwiskach kandydatów. To Łukasz Tusk, 22-letni technik agrobiznesu spod Namysłowa, 22. na liście PO, oraz Jan Religa, 62-letni emerytowany inżynier chemik z kędzierzyńskich Zakładów Azotowych – 13. na liście PiS.
Fuksy, czarny konie – śmieją się opolscy działacze partii Kaczyńskiego z tych sukcesów.
– To podpowiedź przed następną kampanią. Wystarczy zmienić nazwisko i sukces murowany – żartuje Henryk Kaźmirowicz.Z kolei z Podkarpacia do Sejmu weszło dwóch Janów Burych. Obok lidera ludowców w ławach zasiądzie społeczniko tym samym imieniu i nazwisku, który startował z 20. miejsca na liście PiS.
Z poselskiego mandatu ponownie cieszy się Jerzy Gosiewski, 55-letni leśnik spod Mrągowa. Pierwszy raz został posłem Prawa i Sprawiedliwości w 2005 r. Teraz zdobył ponad 9 tys. głosów – prawie trzy razy więcej niż w wyborach dwa lata temu. Łukasz Tusk wracał właśnie z WKU w Brzegu, gdy dowiedział się, że nie trafi za kółko wojskowego transportera, lecz do Sejmu. A Jan Religa był mile zaskoczony, gdy zadzwonił wojewoda opolski z gratulacjami.
Z odległych miejsc wyszli na trzecie pozycje. Religa zdobył 9 tys. głosów, a Tusk aż 21 tys.Religa w kampanii wydał tysiąc zł na ulotki. Choć jeden głos kosztował go tylko 11 gr, to nie uważa, że wszedł do Sejmu dzięki podobieństwu nazwisk. – Jestem znany na Opolszczyźnie, trzy kadencje byłem radnym. Działam w „Solidarności”, Chrześcijańskim Ruchu Samorządowym, Ruchu Katolickim Pax Romana – wylicza.