Choć prezydent zaczął już zwracać się do Tuska jak do premiera, nowy rząd nie jest jeszcze skompletowany. Wczoraj późnym popołudniem szef PO spotkał się z Jackiem Rostowskim, ekonomistą przymierzanym na stanowisko ministra finansów.PO i PSL nie mogą się dogadać, komu przypadnie w udziale stanowisko ministra ochrony środowiska. Chciałaby je zatrzymać Platforma. Wedle kuluarowych informacji resortem środowiska mógłby pokierować prof. Maciej Nowicki, twórca Ekofunduszu, były minister ochrony środowiska w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Z kolei PSL widzi na tym stanowisku Stanisława Żelichowskiego, który dwukrotnie sprawował tę funkcję.Wielką niewiadomą jest natomiast obsada stanowiska szefa MON. Lider PO szuka kandydatów poza partią. Jednym z nich jest gen. Stanisław Koziej, o czym jako pierwsze poinformowały Fakty TVN.
O pierwszych kandydatach na ministrów nowego rządu szef PO poinformował wczoraj prezydenta Lecha Kaczyńskiego. – Skłamałbym, gdybym powiedział, że te nazwiska wzbudziły entuzjazm prezydenta – relacjonował Tusk swoje pierwsze po wyborach spotkanie z głową państwa. – Ale nie spodziewałem się entuzjazmu. Tusk mówił, że rozmowa była uprzejma i rzeczowa. W podobnym nastroju przebiegały spotkania z szefami klubów parlamentarnych. Według prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego Lech Kaczyński uzyskał od LiD zapewnienie, że lewica nie zawsze będzie odrzucała weto prezydenta. Na przykład – zgodnie ze słowami Kamińskiego – posłowie LiD gotowi są wspierać prezydenckie weto do podatku liniowego.
W Sejmie natomiast wrzało. Posłowie PO i PiS pokłócili się o liczbę wicemarszałków Sejmu i kandydaturę Stefana Niesiołowskiego z PO na wicemarszałka. PiS chciało ograniczyć liczbę wicemarszałków do trzech. Jak argumentowali posłowie tej partii – z powodów oszczędnościowych. W rzeczywistości chodziło im o zablokowanie kandydatury Stefana Niesiołowskiego. Partia Jarosława Kaczyńskiego już dwa lata temu odmówiła Niesiołowskiemu miejsca we władzach parlamentu – chodziło wówczas o stanowisko wicemarszałka Senatu. Trudno się było oprzeć wrażeniu, że PO właśnie dlatego postanowiła powierzyć mu stanowisko wicemarszałka. PO nie chciała się zgodzić na ograniczenie liczby wicemarszałków. PiS usłyszało od marszałka Bronisława Komorowskiego, że nigdy nie wiadomo, który klub nie będzie miał wicemarszałka. Ta wypowiedź podgrzała atmosferę, bo PiS odczytało to jako groźbę, że drugi co do wielkości klub może nie mieć przedstawiciela we władzach Sejmu.
Politycy tej partii wytoczyli najcięższe armaty przeciwko Niesiołowskiemu. Przypominali wszystkie obraźliwe wypowiedzi, które padały z jego ust pod adresem przeciwników politycznych, a było ich wiele. Tomasz Dudziński z PiS cytował słowa Niesiołowskiego sprzed lat, bardzo krytyczne wobec Platformy Obywatelskiej, które wywoływały salwy śmiechu na sali sejmowej. Niesiołowski miał m.in. powiedzieć, że Platforma Obywatelska to elegancko opakowana recydywa tymińszczyzny. Że skończy tak jak wszystkie ruchy, które spaja cynizm i konformizm. Że liberałowie udowodnili, iż nie mają żadnych kwalifikacji ekonomicznych i w żadnej koalicji nie powinni obejmować stanowisk ekonomicznych, bo zrujnują kraj.
PiS było jednak osamotnione w walce z Niesiołowskim. Za jego kandydaturą stanęli murem nie tylko posłowie przyszłej koalicji PO – PSL. Kandydata Platformy na wicemarszałka wzięli też w obronę politycy LiD. Joanna Senyszyn sugerowała, że ostrego języka Stefan Niesiołowski uczył się od kierownictwa PiS. A Ryszard Kalisz, którego Niesiołowski nazwał kiedyś pornogrubasem, wyjaśnił, że działo się to w okolicznościach ostrego konfliktu politycznego. – A poza tym Niesiołowski mnie przeprosił – mówił Kalisz. Ostatecznie Niesiołowski został wybrany na wicemarszałka Sejmu. Wynik głosowania został przyjęty przez posłów PO owacyjnie. – Stefan, Stefan! – krzyczeli zachwyceni.