Lewica bez prawdziwego lidera

SLD już dziś powinien zabrać się do szukania dobrego kandydata na prezydenta – uważa politolog

Publikacja: 12.06.2008 00:51

Red

SLD w ostatnim sondażu „Gazety Wyborczej” zdobył 10 proc. poparcia. Pytanie, czy daje to nadzieję polskiej lewicy na trwałą odbudowę i na wyjście z kryzysu, który ciągnie się za nią od afery Rywina. Można by wyciągnąć wniosek, że jakąś nadzieję daje – ale wciąż niewielką, biorąc pod uwagę fakt, że poglądy lewicowe deklaruje około 20 proc. Polaków. Z porównania tych liczb wynika, że w Polsce tylko co drugi ze zdeklarowanych lewicowców zagłosowałby na SLD.

Dwuwładza w SLD była pod rządami przewodniczącego Olejniczaka i sekretarza Napieralskiego i będzie, gdy szefem jest Napieralski, a Olejniczak stoi na czele klubu

Jednak tak naprawdę sondaż ten nie świadczy o niczym. Ani o tym, że w SLD nastąpił przełom i teraz będzie tylko lepiej, ani nawet o tym, że Sojusz Lewicy Demokratycznej podąża w dobrym kierunku. Wyniki sondażu „Gazety” są bowiem w dużej mierze skutkiem gorącej rywalizacji Wojciecha Olejniczaka z Grzegorzem Napieralskim o funkcję przewodniczącego partii. A ściślej – skutkiem medialnego jej nagłośnienia.

Oczywiście niewykluczone, że owo 10 proc. utrzyma się, ale na poważne komentowanie tego zjawiska lepiej poczekać tydzień, dwa, do wyników kolejnego badania opinii publicznej. Tym bardziej już dzisiejszy sondaż w „Rzeczpospolitej”, w którym lewica odnotowuje 1-procentowy zaledwie wzrost, z 5 do 6 procent, zdaje się studzić nieco emocje.

Niemniej jednak faktem jest, że owo 10 proc. wyborców stanowi stały elektorat SLD, który waha się w zależności od tego, co akurat dzieje się wewnątrz partii. Elektorat, który oddalał się, kiedy LiD rozpadał się w atmosferze wzajemnych pretensji i niedomówień, i wracał, kiedy rosła temperatura wokół partyjnych wyborów. I prawdopodobnie lewica będzie te swoje stałe poparcie utrzymywać.

Pytanie, czy będzie umiała je poszerzyć, odzyskać pozostałe 10 procent Polaków o lewicowych poglądach. Na pewno nie przyczyni się do tego w sposób znaczący ostatnia zmiana na pozycji lidera. Ani Olejniczak, ani Napieralski nigdy nie mieli, i już raczej nie odkryją w sobie instynktu prawdziwego lidera. Niekorzystna dwuwładza w tej partii, jak trwała pod rządami przewodniczącego Olejniczaka i sekretarza generalnego Napieralskiego, tak będzie trwała i teraz, gdy przywódcą jest Napieralski, a Olejniczak stoi na czele klubu.

Co zrobić, by wyjść z tego marazmu? To pytanie eksperci lewicy zadają sobie zapewne każdego dnia. Jak widać po efektach, nie ma prostych rozwiązań. Przede wszystkim brakuje na lewicy jasnego zdefiniowania elektoratu, o który chce ona zawalczyć. Rzucane naprędce pomysły Napieralskiego o wypowiedzeniu konkordatu temu nie służą. W moim przekonaniu lepszy byłby nacisk na utrzymanie starszych wyborców, położenie akcentów na kwestie socjalne.

Nie wystarczą już same hasła, puste słowa, potrzebna jest realna obrona przywilejów socjalnych, interesów ludzi najbiedniejszych i pokrzywdzonych. Bo nie ma co liczyć na skok na miarę Hiszpanii, w Polsce walka z Kościołem nie sprawi, że za Napieralskim i lewicą pójdą nagle tłumy.

Nie chce mi się jakoś wierzyć, że na lewicy nie ma osoby, która mogłaby stać się prawdziwym liderem i która mogłaby zahamować kryzys tej partii. Musi to być ktoś z charyzmą , kto jednocześnie dobrze orientuje się w ułożeniu poszczególnych struktur partyjnych, potrafi się w nich odnaleźć i zyskać ich poparcie. Jednak takiej osoby nie widać.

I to jest prawdziwym problemem SLD w obliczu najbliższych wyborów prezydenckich. Nie to, kto dziś jest przewodniczącym partii. Już teraz działacze SLD powinni zabrać się do szukania odpowiedniego kandydata na prezydenta. Co z tego, że elita partyjna wybierze Olejniczaka czy Napieralskiego, skoro wiadomo, że przepadną oni z kretesem?

W tych poszukiwaniach przydałyby się w SLD takie amerykańskie prawybory, które wyłoniłyby naturalnego lidera. Pojawia się wprawdzie kandydatura Włodzimierza Cimoszewicza, ale on miał już swoje pięć minut, jego czas dawno minął, a i obecny SLD chyba nie wskazałby go jako swojego kandydata.

A jeśli nie jego, to kogo? No właśnie – nie ma na lewicy nikogo, kto mógłby stanąć do walki z Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem.

not. k.b.

dr Anna Materska- Sosnowska jest politologiem, wykłada na Uniwersytecie Warszawskim

SLD w ostatnim sondażu „Gazety Wyborczej” zdobył 10 proc. poparcia. Pytanie, czy daje to nadzieję polskiej lewicy na trwałą odbudowę i na wyjście z kryzysu, który ciągnie się za nią od afery Rywina. Można by wyciągnąć wniosek, że jakąś nadzieję daje – ale wciąż niewielką, biorąc pod uwagę fakt, że poglądy lewicowe deklaruje około 20 proc. Polaków. Z porównania tych liczb wynika, że w Polsce tylko co drugi ze zdeklarowanych lewicowców zagłosowałby na SLD.

Pozostało 88% artykułu
Polityka
Beata Szydło o Karolu Nawrockim: Grupa osób, która go kojarzyła, była niewielka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Nawrocki zdecydował. Przedstawił „obywatelską rzeczniczkę obywatelskiego kandydata”
Polityka
Adrian Zandberg kandydatem na prezydenta? Paulina Matysiak: Na pewno jest kandydatem na kandydata
Polityka
Donald Tusk życzy zdrowia politykom PiS. W tle sprawa Marcina Romanowskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Donald Tusk podsumował pierwszy rok rządu. „Wiemy, jakie są priorytety”