– Od pierwszych chwil po katastrofie rząd musiał w trybie natychmiastowym podejmować decyzje, które dawały możliwość wygrania prawdy o niej – mówił wczoraj w Sejmie premier Donald Tusk, przedstawiając informację o działaniach ws. wyjaśnienia tragedii smoleńskiej.
To było jego zdaniem najważniejsze zadanie. Drugie to niezrujnowanie relacji z Rosją. Tusk podkreślał, że z tych zadań państwo wywiązało się wzorowo. Obiecywał, że raport przygotowany przez polską komisję pod przewodnictwem Jerzego Millera będzie pełniejszy niż raport MAK. – Znajdzie się w nim cała prawda. Niewygodna i dla Polski, i dla Rosji – przekonywał. Zapowiedział, że wyniki raportu poznamy do końca lutego.
W wystąpieniu skupił się jednak głównie na atakowaniu opozycji. Jego zdaniem rządowi zależy na wyjaśnieniu przyczyn tragedii, a PiS jedynie na zbiciu na niej kapitału politycznego.
– Pochodnie na pewno niczego nie rozjaśnią, a co najwyżej podpalą. Lepiej znać prawdę i nie mieć wojny, niż nie znać prawdy i mieć wojnę – mówił.
Wystąpienie spotkało się z gorącymi protestami części osób zgromadzonych na sejmowej galerii. Hańba! – krzyczeli. Równie emocjonalne były wypowiedzi polityków opozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyrzucał Tuskowi, że nie wspomniał o uchybieniach w sposobie prowadzenia śledztwa przez Rosjan, m.in. niszczeniu wraku samolotu czy braku reakcji na polskie uwagi do projektu raportu MAK.