Minister sprawiedliwości przeżywa prawdziwy festiwal medialnej popularności. Prowadzone przez niego uwolnienie zawodów regulowanych jest jednym z głównych tematów debaty publicznej. Dzięki deregulacji Jarosław Gowin jest jedynym znaczącym politykiem PO, który spotyka się z przedstawicielami PiS – tak jak w poniedziałek z zespołem ds. deregulacji. Także zdystansowanie się od pomysłu postawienia przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry sprawiło, że jego nazwisko było stale obecne w doniesieniach medialnych.
– On jest teraz numerem dwa w Platformie – mówił w jednym z wywiadów Artur Balazs, były polityk SKL dobrze zorientowany w wewnątrzplatformerskich stosunkach. Zaś Jacek Żakowski w Radiu Tok FM narzekał, że rosnąca popularność Gowina – konserwatysty, nieodcinającego się od haseł IV RP – może być jego "czarnym snem".
Jarosław Gowin z irytacją przyjmuje komentarze o swoim rosnącym znaczeniu. – Mam za dużo na głowie, aby zajmować się bzdurnymi plotkami – mówi "Rz". Wspierający go posłowie konserwatywni twierdzą, że tego typu komentarze są rozsiewane przez konkurentów m.in. po to, aby skłócić go z Donaldem Tuskiem.
– Wzmacnia się, jest bardziej widoczny – mówi "Rz" minister rządu Tuska. – Ale trzeba pamiętać, że zielone światło dla Jarka zostało włączone przez premiera. A Donald ma zmienny charakter i nie wiadomo, czy nie włączy czerwonego światła – dodaje nasz rozmówca.
Niewątpliwie Gowin wszedł do pierwszej ligi. Chociaż nie jest członkiem władz partii, to jego znaczenie zaczyna dorównywać dwóm osobom, za którymi stoją najsilniejsze środowiska w PO: mowa o Grzegorzu Schetynie i jego frakcji oraz o marszałek Ewie Kopacz, która "zaopiekowała się" tzw. spółdzielnią Cezarego Grabarczyka. Frakcją Gowina ma być środowisko konserwatystów. To grupa nawet osiemdziesięciu posłów PO. Połowa z nich regularnie przychodzi na spotkania organizowane przez Gowina. To m.in. Krzysztof Kwiatkowski, Marek Biernacki, John Godson, Czesław Mroczek, Elżbieta Radziszewska, Jacek Żalek, Michał Szczerba. – Zapewniał nas, że nie ma żadnych planów tworzenia własnych projektów politycznych – mówi ten ostatni.
Sam Gowin mówił w jednym z wywiadów, że grupa konserwatywna ochroni Tuska przed "ciosem w plecy". Tej deklaracji nie należy czytać dosłownie. Głównym spoiwem grupy konserwatywnej jest dbałość o to, aby w Klubie PO nie było dyscypliny w głosowaniach światopoglądowych. To znaczy, że nie jest to zwarta frakcja. Jednak słowa Gowina były deklaracją lojalności wobec Tuska. Czyli zdystansowania się wobec dotychczasowego protektora, czyli Grzegorza Schetyny.
Ten dystans zwiększył się w ostatnich dniach, kiedy Gowin zapowiedział, że nie zagłosuje za postawieniem Kaczyńskiego i Ziobry przed TS. W ten sposób uderzył w polityków, którzy pierwsi podnieśli tę sprawę – Grzegorza Schetynę i jego najbliższego współpracownika Rafała Grupińskiego.
– Jarek nie wchodzi w konflikty, potrafi negocjować, stoją za nim ludzie ideowi, bo on nie jest załatwiaczem – zachwala Gowina jego zwolennik, poseł Jacek Żalek. To odpowiedź na pytanie o często słyszany w PO zarzut, że Gowin jest politykiem "salonowym", nie posiadającym wielu szabel, czyli oddanych mu posłów i działaczy. – Jest singlem i chyba nim zawsze będzie – polemizuje z Żalkiem inny poseł PO Sławomir Neumann.