W czwartek, wraz z opublikowaniem nagrań z monitoringu przez „Fakt" i „Super Express", powróciła sprawa posła Przemysława Wiplera.
W nocy z 29 na 30 października 2013 r. pod klubem Enklawa w Warszawie doszło do szarpaniny policjantów z Wiplerem. Posła oskarżono o ich znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej. Zdarzenie zarejestrowało (według prokuratury) pięć kamer monitoringu, ale przez ponad rok ani policja, ani prokuratura, ani sąd nie opublikowały filmu. Nie robił tego także sam poseł, tłumacząc, że grozi mu za to odpowiedzialność karna.
Ujawniony film rzuca na sprawę nowe światło i każe postawić kilka istotnych pytań.
Czy brutalność funkcjonariuszy była uzasadniona? Na pozbawionym dźwięku nagraniu nie widać, by poseł używał wobec nich siły. Nie zaczyna szarpaniny. Przeciwnie, po użyciu wobec niego gazu próbuje się wycofać, ale zostaje dogoniony, uderzony i powalony na ziemię. Po chwili pojawia się funkcjonariuszka, która kilkanaście razy uderza Wiplera pałką.
Prokuratura Okręgowa nie stwierdziła nieprawidłowości w działaniach policji. Taki obraz zdarzeń znalazł się również w akcie oskarżenia. Prok. Piotr Skiba stwierdził, że poseł utrudniał interwencję, a użycie gazu pieprzowego, siły fizycznej i pałki było uzasadnione. Potwierdził jednak, że st. post. Beata J. uderzała Wiplera pałką, gdy ten leżał już na ziemi.