Marek Surmacz odszedł z PiS. Mówił o „zatrudnianiu pociotków”
Lokalnym działaczom PiS Marek Surmacz zarzucił konformizm. – Fajnie jest być poukładanym ze wszystkimi środowiskami. Na zewnątrz wobec ludzi udawać opozycjonistę, a czerpać jednocześnie z układu prywatnego, pociotków zatrudniać w czasie władzy przeciwników – to wszystko potem powychodziło. Ja zobaczyłem, że to jest taka prywata w najordynarniejszym sposobie postępowania – mówił. Nie chciał jednak wymieniać żadnych nazwisk, powołując się na względy procesowe. – Nazwisko to skok do gardła i próba przegryzienia grdyki – stwierdził. – Mógłbym się zdobyć na takie rzeczy i przedstawić dowody, ale mam doświadczenie, że w procesach zostaję potem sam – zaznaczył.
– Partia dostaje czerwoną kartkę, dlatego że per saldo okazuje się, że to egoizm i prywata wygrywa – podsumował Marek Surmacz i zadeklarował, że w lubuskim PiS nie ma w tej chwili osób, którym nadal ufa. Na pytanie prowadzącego rozmowę dziennikarza, czy powodem opuszczenia partii są pretensje za brak „odpowiedniego miejsca w wyborach samorządowych do sejmiku”, były wiceszef MSWiA w rządzie Jarosława Kaczyńskiego odpowiedział, że była to konsekwencja jego „wcześniejszych zachowań”. – Po prostu uznano w kierownictwie partii, że mój sposób uprawiania polityki, przysparzanie zaufania partii, komuś szkodzi. Komu? Tym, którzy balują z gangsterami na przykład w sylwestra – powiedział. – Tu, w Lubuskiem? – nie mógł uwierzyć dziennikarz. – No, zdarza się tak – odparł Surmacz. – Potem człowiek dowiaduje się nagle, że zaszkodził różnego rodzaju interesom prywatnym. I tu nie chodzi wcale o partię, tu chodzi tylko o własne interesy osobiste – dodał po chwili.
Rezygnacja Surmacza nie jest wielkim zaskoczeniem, ponieważ spekulowano o niej publicznie. Pod koniec sierpnia Tomasz Rafalski, szef klubu PiS w gorzowskiej radzie, mówił w Radiu Gorzów, że słyszał, iż „są jakieś przetasowania, jest pewnego rodzaju być może niezadowolenie niektórych osób z tego, co się dzieje, jak się może rozwijać partia”. – Nie jest to pierwszyzna, że dochodzi do różnych zmian. Być może także w obliczu tego, że wzmacniają się inne partie prawicowe, niektóre osoby być może szukają jakiegoś innego. Może ich formuła współpracy w PiS-ie się już wyczerpała – mówił wtedy.
Kłopoty PiS w Gorzowie Wlkp. Sebastian Pieńkowski i Marek Surmacz odchodzą
Również pod koniec sierpnia szeregi PiS opuścił Sebastian Pieńkowski, szef struktur miejskich tej partii w Gorzowie, były przewodniczący Rady Miejskiej, a do niedawna wiceprzewodniczący – funkcji tej został pozbawiony niedługo przed swoją decyzją o rezygnacji z członkostwa. Był to efekt obraźliwych komentarzy, które publikował w mediach społecznościowych – grupę radnych Platformy Obywatelskiej nazwał putinowcami. – Jeżeli ktoś podejmuje decyzje rok po wyborach samorządowych o wyjściu z partii, która wysunęła go jako lidera, to jest to głęboka nieuczciwość – skomentował w czwartek Surmacz.
Marek Surmacz był sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji od sierpnia 2006 r. do maja 2007 r. Odpowiadał m.in. za nadzór nad policją, Biurem Ochrony Rządu i Strażą Graniczną. W listopadzie 2006 roku zwrócił na siebie uwagę mediów, gdy polecił funkcjonariuszom z komisariatu kolejowego we Wrocławiu dostarczyć hamburgery podróżującej pociągiem ówczesnej wiceminister pracy i polityki społecznej Elżbiecie Rafalskiej, matce wspominanego Tomasza Rafalskiego.