Natalia Hatalska: Chciałabym, żebyśmy umieli zaakceptować, że zawsze jest ktoś, kto głosuje inaczej

Europa wypada z wyścigu technologicznego, w którym biorą udział USA i Chiny, ale jest też marginalizowana w innych obszarach – nawet rozwój gospodarczy dzieje się dziś przede wszystkim poza Europą, w krajach określanych jako Globalne Południe. Niczego na ten temat nie usłyszałam w kampanii – mówi Natalia Hatalska, prezeska i założycielka Infuture Institute.

Publikacja: 02.06.2025 04:38

Natalia Hatalska: Chciałabym, żebyśmy umieli zaakceptować, że zawsze jest ktoś, kto głosuje inaczej

Foto: REUTERS/Kacper Pempel

Wybory wygrywa się w Końskich czy w internecie?

I w Końskich, i w internecie. To prawda, że w tych wyborach internet był istotny. Bardziej niż w 2023 roku. Tradycyjne media tracą swoją pozycję, co zresztą wyraźnie odczuwają. Zyskują na znaczeniu treści internetowe, w tym tworzone przez samych polityków.

Zaistniały nowe media, np. Kanał Zero.

Którego realizowane na żywo programy biją światowe rekordy oglądalności. To bardzo ciekawa zmiana: w ostatnich latach byliśmy przyzwyczajeni do krótkich form, podczas tej kampanii przez widzów docenione zostały długie rozmowy.

Wybierają je głównie młodzi ludzie?

Nie tylko młodzi korzystają z internetu, stał się on częścią życia również starszych pokoleń.

Ale młodzi wyborcy głosowali inaczej. Wśród osób w wieku od 18 do 29 lat w pierwszej turze wygrał Sławomir Mentzen, a drugi był Adrian Zandberg.

Młodzi wyborcy opowiedzieli się przeciwko funkcjonującemu w Polsce systemowi. Jednocześnie wciąż widać u nich podział na prawicę i lewicę. Ludzie po prostu mają różne poglądy.

Czytaj więcej

„Nie tym tonem, panienko!” – młodzi rozwalają świętości polskiej polityki

Skąd się wzięła polaryzacja?

Za podział społeczeństwa odpowiadają oczywiście politycy, ale również media, które są zorientowane na wynik finansowy, a ten ma ścisły związek z oglądalnością wynikającą z clickbaitów. W zeszłą niedzielę ulicami Warszawy przeszły dwa marsze: znajomy opowiadał mi, że w metrze spotkał ich uczestników – niczym się od siebie nie różnili, zarówno jedni, jak i drudzy mieli polskie flagi, trudno było przypisać ich do konkretnej imprezy. Polaryzacja jest podkręcana. To przerażające zjawisko, które prowadzi nas donikąd.

Czego oczekiwałaby pani od mediów?

Podczas kampanii w Stanach Zjednoczonych zwróciłam uwagę na to, że media opowiadały się za poszczególnymi kandydatami. Podobnie było w Polsce. Oczekuję od mediów informowania mnie o rzeczywistości. Obywatele polis w starożytnej Grecji szli na agorę, by słuchać polityków, wyrobić sobie zdanie i podjąć decyzję. Chciałabym, aby media były agorą, a więc bezstronnie relacjonowały kampanię wyborczą. Tymczasem zakładają, że ludzie nie myślą samodzielnie.

Kiedy zaczął się ten problem?

W mediach? Postawiłabym tezę, że wraz z narodzinami blogosfery: autorzy blogów, tworząc pod imieniem i nazwiskiem lub pseudonimem, stali się pożądanym kierunkowskazem i zdobyli popularność. Dziennikarze uznali wówczas, że również powinni zająć stanowisko.

Napisała pani na platformie społecznościowej X, że  „w nauce o systemach istnieje coś takiego, jak punkt przełomowy. Po jego przekroczeniu system nie wróci już nigdy do poprzedniego stanu. Dziś, w kontekście debaty publicznej w Polsce, ten punkt został przekroczony”.

Polaryzacja jest niszcząca. Można to wyjaśnić na przykładzie z bajki o dwóch wołach, które najpierw tworzyły grupę, a potem się pokłóciły i zjadł je drapieżnik. Do tego prowadzi polaryzacja.

Przed Polską – choć nie tylko – stoją liczne wyzwania: ze świata jednobiegunowego, w którym opieraliśmy nasze bezpieczeństwo na Stanach Zjednoczonych, wchodzimy w rzeczywistość wielobiegunową; o pozycję walczą Chiny, Rosja, Indie. Zresztą USA swoją pozycję straciły również przez bardzo silną polaryzację wewnętrzną.

A może my chcemy tej polaryzacji?

Są ludzie, od których oczekiwałabym określonego standardu wypowiedzi. Tymczasem po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku nastąpiła duża zmiana na poziomie języka. Dziś jestem poruszona tym, jakich słów używają osoby na najwyższych stanowiskach. I nawet część profesorów usprawiedliwiała osiem gwiazdek i hasło „Wypier…”. Nie zgadzam się z tym. Co może być dalej?

Znaleźli się eksperci tłumaczący to gniewem. Ale psychoterapeuci, którzy uczą nim zarządzać, zwracają uwagę, że druga osoba musi wyrazić zgodę na jego wyrażenie. Uważam, że język protestów sprzed pięciu lat ma swoje konsekwencje – prowadził do eskalacji. Joann S. Peterson pisała: „Ludzie stosują przemoc, a nazywają to gniewem”. Jesteśmy kulturowo nauczeni, że gniew to przemoc. Tymczasem przemoc to przemoc, a gniew to potrzebna emocja, która mówi o tym, że coś jest dla nas ważne. Można wyrażać ją w różny sposób, niekoniecznie przemocowy. Wspomniana Joann Peterson napisała zresztą fantastyczną książkę o tym, jak bardzo w naszym społeczeństwie ważne jest, żebyśmy nauczyli się oddzielać gniew od przemocowych zachowań.

Ćwiczmy wytrzymywanie tego, że ktoś myśli inaczej

Natalia Hatalska

Rozczarowanie? Tym słowem opisałaby pani swoje emocje w tej kampanii? Bo nie przyniosła nadziei na poprawę?

Napisałam na platformie społecznościowej X, że jedną z konsekwencji polaryzacji jest to, że politycy zapomnieli o ludziach. Inaczej: zapomnieli, dla kogo są. To ludzie ciężko pracują na PKB, rodzą dzieci, a następnie je wychowują. Tymczasem debaty, których w pewnym momencie nie mogłam już oglądać, pokazały, że politycy nie mówili o ludziach, a grali w ping ponga.

Nawet słowo polityka straciło na znaczeniu: to przecież działanie na rzecz dobra wspólnego.

Co zostanie z nami po tej kampanii?

Chciałabym, żeby został z nami dziennikarz, który prowadząc debatę, jest niewidoczny. To wymaga kręgosłupa, bo dziennikarz, który nie zajmuje stanowiska, otrzymuje etykietkę symetrysty. A w oczach tych, którzy ją nadają, to obelga.

Jesteśmy uczeni wyborów albo-albo. Albo psy, albo koty. Albo docieram do pracy rowerem, albo samochodem. Podczas gdy nasz świat złożony jest z przeciwieństw, które opisałabym innymi spójnikami: „i i”. Np. w pracy współpracuję z innymi i potrzebuję przestrzeni, doceniam regularność i rozwój. Musimy więc ćwiczyć myślenie dialektyczne: silny i wrażliwy, porządek i zmiana, autonomia i współpraca.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Wybory prezydenckie 2025 – jakiej wizji potrzebuje dziś Polska?

Nie chodzi o to, by nie wybierać – robimy to przecież codziennie, ale żeby zaakceptować i w pewnym sensie wytrzymać, iż są ludzie, którzy mają inne zdanie – nawet jeśli wzbudza w nas to trudne emocje. Chciałabym, żebyśmy umieli zaakceptować, że zawsze jest ktoś, kto głosuje inaczej.

Jak walczyć z polaryzacją?

Potrzebujemy wyzwań, z którymi wspólnie możemy się zmierzyć. Niemcy przyjęli politykę energetyczną – niekoniecznie optymalną, ale to inny problem – kontynuowaną niezależnie od tego, jaka partia wygrywała wybory. Bo tak się umówili.

Jakie to mogłyby być wyzwania?

Technologiczne – szczególnie rozwój sztucznej inteligencji. Do tej pory znaliśmy świat europocentryczny. Dziś Europa wypada z wyścigu technologicznego, w którym biorą udział USA i Chiny, ale jest też marginalizowana w innych obszarach – nawet rozwój gospodarczy dzieje się dziś przede wszystkim poza Europą, w krajach określanych jako Globalne Południe. Niczego na ten temat nie usłyszałam w kampanii.

A myśli pani, że polska polityka się „amerykanizuje”? Znajoma opowiadała mi o niewielkiej miejscowości, w której w ogródkach ludzie umieszczali nawet ręcznie robione tabliczki wyrażające poparcie dla poszczególnych kandydatów. Znamy takie kadry z amerykańskich filmów, których akcja toczy się na przedmieściach.

Istnieje coś takiego jak lag kulturowy – to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, z opóźnieniem dociera do nas. Ale znów: patrzę na to jako na efekt polaryzacji – powieszenie banneru to zaznaczenie, do którego plemienia się należy. Również wysoką frekwencję interpretuję jako demonstrację przynależności plemiennej.

Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby to wszystko się wreszcie zmieniło. Niezależnie od tego, kto wygra, społeczeństwo jest podzielone na pół – to sytuacja, w której część obywateli powie: „To nie mój prezydent”.

Ale spróbujmy sobie wyobrazić, że to się może jednak zmienić.

Jest takie miejsce, w którym polaryzacja w zasadzie nie istnieje. To praca. W jednej firmie odnajdują się ludzie, którzy mają różne poglądy, ale realizują wspólne cele. Tu wzmacniajmy wspólnotę.

Zatem również w szkole od najmłodszych lat uczmy dzieci, jak ze sobą rozmawiać, mając różne poglądy. To zresztą powinna być przestrzeń świadomej neutralności, absolutnie wolnej od polityki w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. Córka opowiedziała mi znakomity przykład: na lekcji etyki została zorganizowana dyskusja wokół tezy „Kobiety gorzej jeżdżą samochodem”. Choć to kontrowersyjne, okazało się, że koledzy i koleżanki z klasy wyrażali swoje zdanie, co nie prowadziło do konfliktu.

Powtórzę: ćwiczmy wytrzymywanie tego, że ktoś myśli inaczej.

A może podział wynika również z kryzysu autorytetu? Nie ma jednej osoby poważanej przez wszystkich, która mogłaby zatrzymać polaryzację?

Jednocześnie tęsknimy za autorytetami. Ale czy to musi być jedna osoba? Kwanty mają zaskakującą właściwość: mogą być fizycznie w dwóch pozycjach – nie 0 albo 1, ale i 0, i 1. Dajmy więc sobie szansę zrozumieć jedną i drugą stronę. Wierzę, że jest więcej ludzi, którzy dostrzegają to, że polaryzacja jest zła i nam nie służy. Potrzebny jest szerszy front.

Natalia Hatalska, CEO i założycielka infuture.institute, analityczka, publicystka

Natalia Hatalska

Natalia Hatalska, CEO i założycielka infuture.institute, analityczka, publicystka

Foto: Materiały prasowe

Rozmówczyni

Natalia Hatalska

Prezeska i założycielka Infuture Institute, firmy zajmującej się tzw. foresightem strategicznym. Jedna z najbardziej wpływowych i uznanych ekspertek w dziedzinie analizy i prognozowania trendów. „Financial Times” umieścił ją na liście New Europe 100 – listy stu osób z Europy Środkowej i Wschodniej, które „zmieniają społeczeństwa, politykę lub otoczenie biznesowe regionu i prezentują świeże podejście do panujących problemów”. Uznana za jedną z 50 najbardziej wpływowych kobiet w Polsce i dwukrotnie nagrodzona w plebiscycie „Kogo słucha polski biznes?”. Dwukrotnie wyróżniona tytułem Digital Shaper za wkład w rozwój gospodarki cyfrowej w Polsce. W 2022 roku umieszczona na Liście Kobiet Roku Forbes Women Polska oraz na liście Esomar Insight250 – zawierającej 250 osób z całego świata, w tym innowatorów, przedsiębiorców, badaczy, którzy „skupiają się na podnoszeniu jakości badań rynkowych”. Analityczka, publicystka i autorka licznych projektów badawczych, doceniona m.in. Nagrodą Publiczności Kongresu Polskiego Towarzystwa Badaczy Rynku i Opinii. Autorka bestsellerowej książki „Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali?”

Wybory wygrywa się w Końskich czy w internecie?

I w Końskich, i w internecie. To prawda, że w tych wyborach internet był istotny. Bardziej niż w 2023 roku. Tradycyjne media tracą swoją pozycję, co zresztą wyraźnie odczuwają. Zyskują na znaczeniu treści internetowe, w tym tworzone przez samych polityków.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Joanna Senyszyn zakłada własne ugrupowanie. „Moc jest z nami”
Polityka
Sondaż partyjny: W Sejmie pojawiłaby się nowa większość
Polityka
Wotum zaufania dla rządu. Na czym polega i co jeśli rząd go nie uzyska?
Polityka
Głosowanie nad wnioskiem o wotum zaufania. Tusk wybrał tę datę po rozmowie z Hołownią
Materiał Promocyjny
Obiekt z apartamentami inwestycyjnymi dla tych, którzy szukają solidnych fundamentów
Polityka
Sławomir Mentzen odpowiada na wezwanie Jarosława Kaczyńskiego