Szwajcaria umacnia kurs na prawo

Helweci bronią się przed imigrantami, ale nie tylko z Syrii czy Erytrei. Nie chcą także przybyszów z UE.

Aktualizacja: 15.10.2015 22:18 Publikacja: 15.10.2015 20:42

fot. twicepic

fot. twicepic

Foto: Flickr

Imigranci prą do Niemiec, omijając Szwajcarię, ale i tak tematyka imigracyjna zdominowała kampanię przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi. To paradoks, ale tylko na pozór. Bo Szwajcarzy bronią się od lat nie tylko przed imigrantami napływającymi spoza Europy, ale także, a może w ostatnich latach przede wszystkim, z państw Unii. Zwłaszcza z Niemiec. Tych ostatnich jest już prawie 300 tys. w kraju mającym 8 mln mieszkańców. Przy tym niemal jedna czwarta społeczeństwa to cudzoziemcy o różnym statusie. To rekord europejski, jeżeli nie liczyć Liechtensteinu czy Luksemburga. Przed wyborami chodzi jednak głównie o imigrantów spoza Europy.

– Jesteśmy jedyną partią, która jest w stanie zaostrzyć przepisy prawa azylu – głosi Christian Blocher, 75- -letni nestor i nadal jeden z liderów prawicowej Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP). Zgodnie z sondażami zwiększy ona swój stan posiadania do prawie 28 proc. głosów i ugruntuje pozycję największego ugrupowania politycznego Szwajcarii. Wzrost poparcia zanotuje także zapewne prawicowa partia liberalna.

SVP obecną pozycję zawdzięcza długoletniej walce o ograniczenie imigracji. Zdołała już przeforsować zakaz budowy minaretów przy nowo powstających meczetach i wprowadzenie procedury deportacji cudzoziemców, którzy dopuścili się przestępstwa.

– Front Narodowy we Francji w porównaniu z naszą partią jest ugrupowaniem lewicowym – charakteryzuje swoją partię Blocher. SVP agitowała też za przyjęciem w referendum w lutym ubiegłego roku propozycji ograniczenia tzw. masowej imigracji, co oznacza, że zamiast ok. 80 tys. imigrantów rocznie (z czego dwie trzecie to przybysze z państw UE) Helwecja przyjmowałaby ich zaledwie 16 tys. I to od początku 2017 roku. – To najważniejsza obecnie sprawa, ale w kampanii wyborczej żadna partia nie odważyła się jej poruszyć, gdyż dotyczy relacji z UE – mówi „Rz" Patric Schellenbauer z genewskiego think tanku Avenir Suisse.

Na wprowadzenie kwot imigracji dla Niemców czy Francuzów nie godzi się UE, z którą łączy Szwajcarię porozumienie traktatowe. Szwajcaria jest też w Schengen. Przyjęcie kwot imigracyjnych oznaczałoby konflikt z Brukselą i zastosowanie przez UE kroków odwetowych, niezwykle dotkliwych dla szwajcarskiej gospodarki.

– Szwajcarzy są zdecydowani bronić swej tożsamości za każdą cenę – przekonuje „Rz" Thomass Maissen, jeden z najbardziej znanych szwajcarskich historyków. Przypomina, że Szwajcarzy traktują swoją wspólnotę narodową w szczególnie emocjonalny sposób i są przekonani, iż imigranci mogą się stać jej członkami najwcześniej w drugim pokoleniu, a przybysze z krajów słowiańskich dopiero w trzecim. A co dopiero imigranci z krajów pozaeuropejskich. Rzeczywiście trzeba być Szwajcarem, aby zrozumieć, że wyniki wyborów parlamentarnych nie przekładają się na skład rządu, czyli siedmioosobowej Rady Federacji. Miejsca w niej zostały podzielone na zasadzie niepisanego porozumienia pomiędzy największe partie. I tak jest od czterech dekad.

Polityka
Meta przekazała darowiznę na fundusz inauguracyjny Trumpa. Zuckerberg poprawia stosunki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Asad uciekł z Syrii. Rosjanie pozostali w swych bazach
Polityka
Nie będzie litości dla oprawców z reżimu Asada
Polityka
Donald Trump Człowiekiem Roku magazynu „Time”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Donald Tusk po spotkaniu z Emmanuelem Macronem: To wyborcy będą wybierali prezydentów, a nie Putin