Donald Tusk jeszcze jako przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej (EPP) odegrał kluczową rolę w eliminacji Fideszu ze struktur zrzeszających unijne ugrupowania umiarkowanej chadecji. W ten sposób zerwał z polityką Angeli Merkel, która przez lata tolerowała Orbána w tym największym klubie Parlamentu Europejskiego, co zdaniem wielu ekspertów zachęciło inne kraje, w tym Polskę, do pójścia za przykładem Węgier w ograniczeniu liberalnej demokracji.
Teraz zmiana władzy w Warszawie będzie miała szczególne przełożenie, gdy idzie o procedurę z artykułu 7 traktatu o UE. Umożliwia on nawet odebranie prawa głosu w Radzie UE państwu, które permanentnie łamie zasady państwa prawa, ale pod warunkiem, że opowiedzą się za tym wszystkie kraje członkowskie (poza zainteresowanym). Jednak od wielu lat Polska i Węgry wzajemnie osłaniały się przed karzącą ręką unijnej centrali. Teraz może to się skończyć, i to mimo że do władzy na Słowacji wrócił lider populistycznego, nacjonalistycznego ugrupowania Smer Robert Fico.
Węgry kontra Unia Europejska. Zamrożonych jest 28 mld euro
– Fico i Orbán nienawidzą się. Dzieli ich w szczególności podejście do węgierskiej mniejszości na Słowacji (10 procent społeczeństwa – red.). Słowacy byliby pierwszą ofiarą orbánowskich marzeń o odbudowie Węgier sprzed traktatu z Trianon (w 1920 roku kończącego wojnę ententy z Węgrami – red.). Tym bardziej że w składzie koalicji rządowej, którą zbudował Fico, jest nacjonalistyczna Słowacka Partia Narodowa Andreja Danki. Słowacja jest też krajem o osiem razy mniejszym zaludnieniu, niż Polska: to inna liga. Brukseli znacznie łatwiej będzie więc wywrzeć na nią presję. Spodziewam się, że za fasadą twardej retoryki Fico dogada się z Niemcami i Francją, aby utrzymać dobre relacje z Brukselą i unijne dotacje. To porozumienie z Emmanuelem Macronem i Olafem Scholzem będzie obejmowało także zaniechanie wspierania przez Słowację Orbána – mówi Bálint Ablonczy.
W zeszłym roku Komisja Europejska zainicjowała także wobec Węgier procedurę warunkowości przy wypłacie pieniędzy już nie tylko z Funduszu Odbudowy, ale także regularnego unijnego budżetu na lata 2021–2027. Budapeszt okazał się pierwszą w historii integracji stolicą, która znalazła się w takiej sytuacji. Zamrożonych jest 28 mld euro, w tym całość środków z Funduszu Spójności. KE musi podjąć „w najbliższych tygodniach” decyzję co do ich dalszego losu. „Financial Times” jakiś czas temu ujawnił, że rozważa ona uwolnienie znacznej (16 mld euro) ich części w zamian za zgodę Orbána na zwiększenie o 50 mld euro budżetu UE na szczycie Unii w grudniu. Chodzi o środki niezbędne do odbudowy Ukrainy.
Teraz rozumowanie unijnej centrali może być jednak inne. Izolowanego Orbána znacznie łatwiej będzie skłonić do ustępstw w sprawach ukraińskich. A wyniki wyborów w Polsce pokazały, że strategia Ursuli von der Leyen twardego wstrzymania wypłaty środków z KPO, dopóki nasz kraj nie przywróci rządów prawa, okazała się słuszna. Przyczyniła się do zarysowania przed polskimi wyborcami jasnego wyboru: powrót do Unii lub pozostanie na jej marginesie. W Brukseli coraz silniejsze są więc głosy, aby podobnie postępować wobec Węgier: nie wypłacać unijnych dotacji. To byłby poważny kłopot dla pogrążonego w marazmie gospodarczym kraju.