Donos do władz PiS na prezesa TVP. Jarosław Olechowski zaprzecza, że to on jest autorem

Do polityków PiS miał dotrzeć list autorstwa szefa informacji w TVP Jarosława Olechowskiego. Autor donosu oskarża prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza o polityczny sabotaż i przekonuje, że to on najlepiej służy władzy.

Publikacja: 24.04.2023 09:59

Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosław Olechowski

Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosław Olechowski

Foto: PAP/Paweł Supernak

Portal Onet.pl informuje, że szef TAI Jarosław Olechowski czuje się zagrożony i z tego powodu szuka politycznego poparcia we władzach PiS dla usunięcia prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza.

Do władz partii PiS miał dotrzeć donos, który miał być reakcją na wizytę prezesa TVP w biurze stacji, gdzie powstają programy informacyjne. 

"Złamana została podstawowa zasada: dostaję zadania i merytoryczne wytyczne, ale to ja dobieram narzędzia do osiągnięcia celu. Do tej pory sprawdzało się to doskonale i przynosiło wyniki. Dowodem jest np. najnowszy sondaż CBOS, z którego wynika, że 51 proc. Polaków uważa, że Prawo i Sprawiedliwość wygra jesienne wybory parlamentarne, oraz badanie Social Changes, w którym Prawo i Sprawiedliwość ma 39 proc. poparcia, zwiększa przewagę nad Koalicją Obywatelską do 11 punktów i notuje najlepszy wynik od grudnia 2022 r. W dużej mierze to efekt skutecznej pracy TAI i sprawnego narracyjnego oraz medialnego zarządzania kolejnymi pojawiającymi się kryzysami" - zapisano w liście, którego autorem ma być Olechowski.

Czytaj więcej

Donald Tusk pozwał TVP. Stacja publikowała jego wizerunek z czerwonym celownikiem na klatce piersiowej

"Nie jestem autorem słów, które mi Pan przypisuje. Wiem, że od dawna darzy mnie Pan wielką osobistą niechęcią — wprost powiedział mi Pan o tym w trakcie naszej rozmowy w TVP — ale nie sądziłem, że w ataku na mnie posunie się Pan do takiej manipulacji" - odpowiedział dziennikarzom Onetu Olechowski.

"Prezes Matyszkowicz przyszedł w piątek [prawdopodobnie 14 kwietnia] na spotkanie z redakcją Wiadomości i ogłosił — bez wcześniejszej konsultacji ze mną, ani nawet poinformowania mnie o tym — że od teraz będzie co piątek prowadził kolegia redakcyjne Wiadomości. Na spotkaniu przy całym Zespole stwierdził, że trzeba skorygować linię Wiadomości, bo za dużo jest »twardej polityki« i tematów wojennych, a za mało newsów dla kobiet i »lekkich« materiałów" - pisze dalej autor listu do władz PiS.

Zarzuca również Matyszkowiczowi brak doświadczenia w zarządzaniu. "Prezes Matyszkowicz podjął działania, których efektem będzie całkowita dekompozycja struktury zarządzania w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. W historii TVP nie było jeszcze prezesa, który osobiście prowadził kolegia redakcyjne i publicznie mówił dziennikarzom, jakie mają robić materiały. Łatwo sobie wyobrazić, jak wykorzystają to wrogie nam opozycyjne media. W dodatku Prezes Matyszkowicz postawił się w roli arbitra pomiędzy mną a dziennikarzami Wiadomości, do którego mogą zwrócić się z interwencją, jeżeli kwestionują moje decyzje" - cytuje Onet.

Pełna treść listu:

Prezes Matyszkowicz przyszedł w piątek na spotkanie z redakcją Wiadomości i ogłosił — bez wcześniejszej konsultacji ze mną, ani nawet poinformowania mnie o tym — że od teraz będzie co piątek prowadził kolegia redakcyjne Wiadomości. Na spotkaniu przy całym Zespole stwierdził, że trzeba skorygować linię Wiadomości, bo za dużo jest "twardej polityki" i tematów wojennych, a za mało newsów dla kobiet i "lekkich" materiałów.

Na pytanie jednej z reporterek, która — publicznie — żaliła się, że materiały są długie, bo ja każę dokładać do nich wypowiedzi różnych polityków i dodatkowe wątki, Matyszkowicz PUBLICZNIE przy całym zespole Wiadomości odpowiedział, że reporterka nie musi wykonywać wszystkich moich poleceń i może mi powiedzieć, że taki wątek nie pasuje do materiału. Prezes Matyszkowicz podjął działania, których efektem będzie całkowita dekompozycja struktury zarządzania w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.

W historii TVP nie było jeszcze prezesa, który osobiście prowadził kolegia redakcyjne i publicznie mówił dziennikarzom, jakie mają robić materiały. Łatwo sobie wyobrazić, jak wykorzystają to wrogie nam opozycyjne media. W dodatku Prezes Matyszkowicz postawił się w roli arbitra pomiędzy mną a dziennikarzami Wiadomości, do którego mogą zwrócić się z interwencją, jeżeli kwestionują moje decyzje. Jestem zaskoczony takim obrotem spraw, bo pomiędzy mną a prezesem Matyszkowiczem nie ma żadnego konfliktu.

Jesteśmy w dobrych relacjach osobistych i w pełni wykonuję wszystkie jego polecenia, w tym przede wszystkim te dotyczące przekazu merytorycznego w programach informacyjnych TVP. Działania prezesa Matyszkowicza wynikają wprost z braku doświadczenia w zarządzaniu, są skrajnie nieprofesjonalne i szkodliwe. Ich skutkiem będzie głęboki kryzys w TVP wywołany tuż przed wyborami. Złamana została podstawowa zasada: dostaję zadania i merytoryczne wytyczne, ale to ja dobieram narzędzia do osiągnięcia celu.

Do tej pory sprawdzało się to doskonale i przynosiło wyniki. Dowodem jest np. najnowszy sondaż CBOS, z którego wynika, że 51 proc. Polaków uważa, że Prawo i Sprawiedliwość wygra jesienne wybory parlamentarne, oraz badanie Social Changes, w którym Prawo i Sprawiedliwość ma 39 proc. poparcia, zwiększa przewagę nad Koalicją Obywatelską do 11 punktów i notuje najlepszy wynik od grudnia 2022 r. W dużej mierze to efekt skutecznej pracy TAI i sprawnego narracyjnego oraz medialnego zarządzania kolejnymi pojawiającymi się kryzysami.

To wszystko można stracić przez głupie, szkolne błędy. Niestety już docierają do mnie sygnały, że dziennikarze odebrali piątkowe wystąpienie prezesa Matyszkowicza jako zapowiedz "odwilży i złagodzenia linii Wiadomości". Faktycznie już wczoraj miałem problem, żeby wyegzekwować posłuszeństwo w zespole, co wcześniej nie miało miejsca.

To kolejne działanie prezesa Matyszkowicza demotywujące Zespół TAI. Wcześniej szok wywołał sposób, w jaki Matyszkowicz odwołał dyrektora TVP Kielce Przemysława Predygiera — bezpośrednio po świątecznym spotkaniu wielkanocnym.

Predygier został zaproszony na okolicznościowe spotkanie, przywiózł nawet worek prezentów, które rozdawał już po zdymisjonowaniu. Prezes ma prawo w każdej chwili zmienić każdego ze swoich podwładnych, ale nie powinien publicznie poniżać ludzi — szczególnie tych, którzy awansowali już w czasach Dobrej Zmiany, bo to fatalny sygnał dla wszystkich pozostałych.

Tym bardziej że Predygier stracił stanowisko po 7 latach tylko z powodu wewnętrznych konfliktów w świętokrzyskim PiS. Do dziennikarzy poszedł sygnał — zresztą kolejny już za prezesury Matyszkowicza — że każdego w każdej chwili można wyrzucić jak psa. Pół roku przed wyborami to nie głupota, to zbrodnia demotywująca ludzi, którzy szczególnie teraz nie powinni mieć żadnych dylematów i przeć do zwycięstwa.

Portal Onet.pl informuje, że szef TAI Jarosław Olechowski czuje się zagrożony i z tego powodu szuka politycznego poparcia we władzach PiS dla usunięcia prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza.

Do władz partii PiS miał dotrzeć donos, który miał być reakcją na wizytę prezesa TVP w biurze stacji, gdzie powstają programy informacyjne. 

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kucharczyk: Wyborcy mogą czuć się rozczarowani listami KO do PE
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Wybory do PE. Borys Budka tłumaczy, dlaczego startuje
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Polityka
Kolejny minister idzie do PE? "Powiedziałem, że przyjmę takie zadanie"