Janusz Wojciechowski: Pomogłem rolnikom na 200 procent

Trudno przywrócić cła na ukraińskie produkty rolne – uważa Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa, PiS.

Publikacja: 04.04.2023 03:00

Janusz Wojciechowski: Pomogłem rolnikom na 200 procent

Foto: tv.rp.pl

Czy poda się pan do dymisji?

Dlaczego miałbym to zrobić?

Chociażby wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski, czyli członek rządu PiS, uważa, że powinien pan złożyć dymisję, ponieważ przez wiele miesięcy nic pan nie zrobił w sprawie ukraińskiego zboża, które bez ceł przyjeżdża do Polski.

Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę dzięki moim działaniom polscy rolnicy otrzymali 5 miliardów złotych pomocy. To była najpierw pomoc na dofinansowanie do nawozów – bo to się wszystko wiąże, to jest jeden ciąg tych zdarzeń kryzysowych po rosyjskim ataku na Ukrainę. Najpierw doprowadzomno, z mojej inicjatywy w Komisji Europejskiej – żeby rolnictwo zostało włączone do systemu pomocy publicznej, bo jej ramy zostały otwarte dość szeroko. Była duża batalia, żeby również rolnicy byli tym objęci. Nastawienie jest takie w Unii Europejskiej, że rolnicy mają wspólną politykę rolną i nic poza tym. Była to więc moja duża batalia, żeby rolnictwo zostało włączone do tej puli pomocowej – to było w marcu 2022 roku. Dzięki temu, że rolnictwo zostało włączone do tego systemu pomocy, Polska miała możliwość, po pierwsze, udzielenia pomocy nawozowej w bezprecedensowej skali – to było 836 milionów euro, żaden inny kraj tego nie zrobił, nie miał zgody na taką pomoc. I teraz pomoc zbożowa – 126 mln euro to jest 600 mln zł – na dopłaty do cen zbóż. Poza tym doprowadziłem do dwukrotnego użycia rezerwy kryzysowej dla rolników. Po raz pierwszy to się w historii zdarzyło, że Unia Europejska uruchomiła tak zwaną rolną rezerwę kryzysową. Z tej rezerwy Polska dostała najpierw 44 mln euro – to była pomoc dla producentów jabłek i i hodowców trzody. Następnie – to są już ostatnie dni – 56 mln euro dla trzech krajów w Unii. To też była wyjątkowo trudna batalia, żeby udzielić pomocy tylko dla wybranych krajów, a nie dla wszystkich. Polska otrzymała z tego tytułu prawie 30 mln euro, z możliwością podwójnego finansowania, czyli z funduszy krajowych. Kolejna transza tej pomocy jest w przygotowaniu i prawdopodobnie to będzie dla pięciu krajów tym razem: Polski, Rumunii, Węgier, Bułgarii i Słowacji. Z tej puli najprawdopodobniej, według metodologii, którą ja zaproponowałem, Polska by otrzymała jeszcze 32 mln euro, również z możliwością podwójnego finansowania. To jest bezprecedensowa pomoc. Ja myślę, że ja wykonałem swoje zadanie nie w stu, a w dwustu procentach – uzyskałem więcej, niż to się wydawało możliwe na początku całego tego kryzysu. Dodam jeszcze, że Polska jako pierwsza miała zatwierdzony krajowy plan strategiczny dla wspólnej polityki rolnej. Była wśród siedmiu krajów z pierwszym zatwierdzonym planem. 25 mld euro na pięć lat dla polskich rolników to w ramach tej normalnej wspólnej polityki rolnej. Jeszcze 2,3 mld euro dla rolników w KPO – wcześniej czy później te fundusze do Polski przecież trafią. Więc, choć nie mnie tu oceniać, moje działania były ogromne.

Rolnicy ocenili pana tak, że w Jasionce obrzucali pana jajkami.

Nie obrzucali. Rzucała jedna osoba i z tego, co wiem, to nie był rolnik. To był ktoś, kto nie ma zupełnie nic wspólnego z rolnictwem. Ten incydent był w mojej obecności, ale nie ja byłem jego obiektem, i rzucała jedna osoba, polityk jednej z partii opozycyjnych.

Czytaj więcej

Janusz Wojciechowski: Dymisja? Dlaczego? Wykonałem zadanie w 200 proc.

Kto to był?

W internecie pan znajdzie. Ja nie chcę tutaj o tym mówić, ale polityk jednej z partii opozycyjnych, niemający z rolnictwem, z tego co wiem, nic wspólnego. Ja z protestującymi rolnikami spotkałem się dwukrotnie – w Krasiczynie w końcu lutego przyrzekłem rolnikom pomoc – tę o której teraz mówię. I z wszystkich moich przyrzeczeń się wywiązałem. Ta pomoc, którą wtedy rolnikom obiecałem... Siedzieliśmy chyba dwie godziny na bardzo szczerym spotkaniu z tymi protestującymi rolnikami, z tych organizacji, które obecnie protestują. Z wszystkich możliwych działań, które były do podjęcia z poziomu Komisji Europejskiej, wywiązałem się z nawiązką. To była bardzo trudna batalia, bo świat nie składa się z miłośników rolnictwa. To nie jest tak, że podnosi się rękę i wszyscy się zgadzają na to, żeby rolnikom pomagać. To jest zawsze trudna batalia.

W Szczecinie spotka się z pan z rolnikami z Solidarności Rolniczej, którzy cały czas protestują?

Planuję spotkania z rolnikami w Polsce. Czy to będzie w Szczecinie, czy w innych miejscach? To jeszcze jest do ustalenia. Ja jestem w stałym kontakcie, jeśli pan zajrzy choćby na moje konto na Twitterze, dzisiaj bardzo popularny sposób komunikacji, rozmawiam z rolnikami cały czas.

W czerwcu podczas konferencji prasowej mówił pan, że nie ma podstaw do obaw, że rolnicy nie będą mieli co zrobić ze zbożami. A teraz jest problem. Nie pomylił się pan i nie ma pan za co przeprosić rolników?

Przecież to jest problem ceny światowej. Na rynkach światowych wybuchła panika po rozpoczęciu wojny, po rosyjskiej agresji na Ukrainie. Ukraina została z ogromnymi zablokowanymi zapasami zboża. Miała rekordowe zbiory – 107 milionów ton zebrała 2021 roku i tego nie zdążyła sprzedać. W Ukrainie cena drastycznie spadła po zablokowaniu tych zbiorów. Teraz sytuacja zaczyna się zmieniać, dlatego że w 2022 roku Ukraina zebrała już tylko 65 milionów ton zbóż, a w roku obecnym zbierze najprawdopodobniej 46 milionów, czyli mniej niż połowę tego, co miała wcześniej. To jest kwestia nie tyle tego importu. On ma lokalnie wpływ na sytuację rolników, najbardziej we wschodniej części Polski. Ceny zbóż są dzisiaj wynikiem zjawisk światowych i cen światowych. Oczywiście, nie wolno rolników zostawić bez pomocy i dlatego te wszystkie interwencje na poziomie unijnym, a więc dopłaty do cen – ja jeszcze nie wiem, w jaki sposób polski rząd wykorzysta tę rezerwę kryzysową, którą otrzyma z UE w najbliższych dniach, ale myślę, że jakąś dobrą formułą byłyby na przykład dopłaty do przechowania zboża, żeby trochę rozładować tę sytuację i powinna ona wracać do normy. Ale to też nie jest tak, że ten kryzys jest totalny na całej wsi. Pamiętajmy, że są rolnicy, którzy sprzedają zboże – oczywiście, oni są dzisiaj w najtrudniejszej sytuacji – ale są rolnicy, którzy kupują zboże, bo przecież hodowcy zboże kupują i dla nich ta sytuacja, czyli bardzo wysokie ceny, wcale nie była korzystna.

W Ministerstwie Rolnictwa podpisano porozumienie z rolnikami, ale rolnicy protestują w dalszym ciągu dlatego, że jego punkty nie są realizowane. Punkt 1 tego porozumienia to przywrócenie ceł oraz wprowadzenie kaucji na tranzyt i na artykuły rolno-spożywcze z Ukrainy do poziomu równowagi cenowej z cenami na rynku polskim. Kiedy te cła zostaną wprowadzone?

Jest list pięciu premierów do przewodniczącej Komisji Europejskiej. Ja również zwróciłem się, w sytuacji kiedy Polska podjęła pewne działania, do wiceprzewodniczącego KE zajmującego się handlem – bo cła to nie jest odpowiedzialność komisarza do spraw rolnictwa, co nie znaczy, że ja się tym nie interesuję i nie działam w tych sprawach – żeby zostały przeanalizowane wszystkie możliwości różnego rodzaju klauzul ochronnych. Ale z góry chcę powiedzieć, że to nie jest ani łatwa, ani prosta sprawa. Przede wszystkim dlatego, że ceł na kukurydzę i na rzepak – import tych produktów wywołał największy negatywny wpływ na rynek – nie było już przed wojną. One zostały zniesione. Na kukurydzę było zerowe, a na rzepak nie było cła w ogóle. To było wynikiem już układu stowarzyszeniowego – od 2014 roku weszło w życie.

Ale będą te cła czy nie? Czy ten pierwszy, najważniejszy punkt porozumienia, o którym mówią rolnicy protestujący w Szczecinie, zostanie zrealizowany?

W Komisji Europejskiej podjęte zostały działania i ja podjąłem działania, żeby zastosować wszelkie możliwe klauzule ochronne, w tym cła. Ale proszę bardziej szczegółowej odpowiedzi ode mnie nie oczekiwać, bo to nie jest moja kompetencja. A poza tym proszę pamiętać, że na cła musiałaby się zgodzić większość krajów Unii Europejskiej.

Ale my jesteśmy przy granicy, polscy rolnicy najwięcej tracą. To my jesteśmy krajem tranzytowym i mamy silosy przepełnione.

Ja wiem, że polscy rolnicy najwięcej tracą – polscy, ale także rumuńscy, węgierscy, bułgarscy i słowaccy – i dlatego przygotowujemy naprawdę dużą pomoc dla nich. Natomiast przywrócenie ceł...

Czyli nie jest pan w stanie odpowiedzieć, czy cła będą przywrócone i kiedy?

Podjęta jest procedura, ale proszę pamiętać: muszą się na to zgodzić państwa członkowskie. To nie jest tak, że jeden komisarz siada, bierze długopis i podpisuje.

A jakie są nastroje w Komisji Europejskiej w sprawie możliwości przywrócenia?

Nastroje są takie, że Europa potrzebuje ukraińskiego ziarna. W Europie był w ubiegłym roku bardzo duży kryzys, przede wszystkim jeśli chodzi o kukurydzę. Zbiory spadły o 28 proc. i przywrócenie ceł na kukurydzę jest wręcz niemożliwe. O pszenicy możemy rozmawiać przede wszystkim dlatego, że ona – w pewnej części nawet, nie cała – miała te cła i można by je ewentualnie przywrócić. Ale procedura przywracania tych ceł i środków ochronnych jest wielomiesięczna. Dlatego ja postawiłem na co innego – na systematyczną pomoc rolnikom. To, co ode mnie zależy i na co mam wpływ bezpośredni, to wykonuję.

Ale, reasumując, na przywrócenie ceł jest mała szansa?

To jest długa i trudna droga, ale oczywiście trzeba ją podjąć i dlatego ja się przyłączyłem do tych działań zmierzających do tego, żeby wprowadzić cła. Ale trzeba jeszcze wiedzieć jedną rzecz, a to w Polsce chyba nie jest powszechnie znane: na wolnym handlu z Ukrainą polska gospodarka bardzo dużo zarabia. Polski eksport do Ukrainy w 2022 roku to prawie 10 mld euro, polski import z Ukrainy to 6 mld euro. Polska gospodarka zarabia, polski budżet na podatkach zyskuje i to jest bardzo sprawiedliwe, jeśli się tymi zyskami podzieli z rolnikami, bo rolnicy tracą.

Rolnicy pytają też, kiedy zostanie zatrzymany całkiem ten import ukraińskich produktów rolnych. Czy to możliwe, żeby te zboża ukraińskie nagle przestały wpływać? Bo teraz, kiedy my rozmawiamy, one w dalszym ciągu wpływają do Polski.

 Z tego co wiem, skala jest już nieco mniejsza, ale to oczywiście zależy od działań na szczeblu krajowym. To są działania na przykład kontrolne. Były zarzuty rolników, że wpływa zboże złej jakości. Za to odpowiadają już służby państwowe. Komisja Europejska nie ma swoich służb do kontrolowania granic.

Nie ma pan sobie nic do zarzucenia, że może za późno zareagował? Bo przecież już w czerwcu politycy, od Konfederacji, przez PSL, po Donalda Tuska, apelowali, ostrzegali, że może być problem z tym, że polscy rolnicy będą mieli trudność w zbyciu zbóż.

Nie tylko że nie za późno zareagowałem. Zareagowałem bardzo wcześnie, najszybciej jak to możliwe. Proszę zwrócić uwagę, że pakiet pomocowy dla rolników został uruchomiony w marcu 2022 roku. To ja byłem inicjatorem działań, żeby rolników obejmować tą właśnie pomocą publiczną. My nie wyeliminujemy wszystkich zjawisk na rynku. To nie jest tak – zwłaszcza jeżeli jest wolny rynek – że się jednym podpisem ten rynek od razu zmieni. Ale trzeba patrzeć gdzie i komu na tym rynku trzeba pomagać.

Dymisja? Dlaczego? Wykonałem moje zadanie w 200 proc., uzyskałem więcej, niż to było możliwe

Janusz Wojciechowski

Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, ma do pana pretensje, że nie zainicjował pan wniosku Komisji Europejskiej w sprawie zastosowania klauzuli ochronnej dla polskich rolników.

Ja załatwiłem dla polskich rolników 5 mld zł pomocy z Unii Europejskiej albo też z funduszy krajowych, ale za zgodą, bardzo trudną do uzyskania zgodą Komisji Europejskiej. Nie chcę komentować wypowiedzi wiceministra, który z tego, co sam mówił, skierował jakieś jedno pismo do kolegi z rządu i trzy miesiące czeka na odpowiedź. Ja w tym czasie załatwiłem polskim rolnikom 5 mld zł bezprecedensowej pomocy. W żadnym kraju UE rolnicy nie otrzymali takiej pomocy. Ja nawet spotykam się i też muszę jakby ważyć informacje o tym, bo jest takie powszechne wrażenie choćby w Radzie Unii Europejskiej czy nawet wśród innych komisarzy, że Polska jest bardzo preferowana przy tej pomocy. Jestem obowiązany działać na rzecz całej Unii, więc muszę to brać pod uwagę, ale polscy rolnicy naprawdę otrzymują pomoc wszelką, jaka jest na tym etapie tej sprawy możliwa.

Za chwilę może być problem z owocami miękkimi z Ukrainy. Na nie cło zostanie nałożone czy też warzywa, owoce będą z Ukrainy wpływać do Polski bez ceł.

Na wszystkie produkty, jakie wpływają na rynek europejski – sytuacja jest monitorowana cały czas – jeżeli będą jakieś przykłady napływu towarów w nadmiernej ilości, to możliwe są cła, antydumpingowe czy ochronne. Komisja oczywiście rozważy zastosowanie takich działań. Ja będę się temu przyglądał.

Czytaj więcej

Polska tonie w zbożu z Ukrainy

Internauci pytają, jakie były ustalenia z premierem odnośnie do rozporządzenia zwalniającego z cła, jakie były ustalenia z rządem odnośnie do nieprzeszkadzania w handlu bezcłowym zbożem?

To są dwie sprawy. Jedna rzecz to jest reagowanie – to są te klauzule ochronne, które w zależności od sytuacji rynkowej mogą być zastosowane, ale są trudne do zastosowania. Druga rzecz to jest przedłużenie tzw. wolnego handlu z Ukrainą, obowiązującego od czerwca 2022 roku. I jest rzeczywiście na stole projekt przedłużenia tego wolnego handlu na następny rok. Państwa członkowskie się będą w tej sprawie wypowiadać. Nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska Polski w tej sprawie. Myślę, że jednak przy podejmowaniu tej decyzji musi być wzięta pod uwagę racja stanu, uwzględniająca wszystkie aspekty. Mówiłem o tej racji stanu gospodarczej, czyli dużej nadwyżce Polski w handlu z Ukrainą. Cała Unia Europejska ma 2 mld euro nadwyżki w handlu z Ukrainą, natomiast Polska ma 4 mld, więc ten handel jest per saldo korzystny dla całej gospodarki. I musi być rozważona polityczna racja stanu. Wiemy, jak ważne są relacje z Ukrainą, jak wielką rolę Polska w tym odgrywa. Polski rząd będzie musiał to bardzo wnikliwie rozważyć. Ja ze swojej strony deklaruję, że oprócz tego, co zrobiłem do tej pory, oprócz tych 5 mld zł przekazanych polskim rolnikom w ramach różnych form pomocy, jestem gotów do uruchamiania następnych form. Jest świadomość w Komisji Europejskiej, że kraje przyfrontowe, w szczególności Polska, są dotknięte tą sytuacją i jest gotowość pomocy, więc myślę, że jeśli ta sytuacja będzie się przedłużać... Choć wiele znaków wskazuje, że ona powinna się normalizować. Był wolny handel z Ukrainą, jeśli chodzi o zboża i nie było importu. Dlaczego nie było? Dlatego że ceny w Ukrainie były takie same albo nawet wyższe. Ceny spadły, kiedy zaczęła się wojna, więc pamiętajmy: to są skutki wojny.

Prezydent Wołodymyr Zełenski będzie w środę w Warszawie. Czy powinien usłyszeć od premiera albo prezydenta, że jednak te cła muszą być wprowadzone i polscy rolnicy nie mogą tracić przez sytuację w Ukrainie?

Myślę, że te rozmowy polsko-ukraińskie, czy z prezydentem Zełenskim, czy w różnych bilateralnych kontaktach, powinny się skoncentrować na tym, jak usprawnić ten handel z Ukrainą, po to, żeby rzeczywiście tranzyt był tranzytem. Chociaż to jest też przeceniany problem, że to zboże, które jest w Polsce, jakby „uciekło” z tranzytu? Nie, to jest świadomy import. Przedsiębiorcy, którzy widzą, że tam jest dużo niższa cena, dokonali zakupów i to nie jest też tak, że Ukraińcy przemocą napełnili polskie magazyny. To jest po prostu handel. Ale ta sytuacja będzie się normalizować, dlatego że w Ukrainie – i trzeba się tym martwić – bardzo spadają zbiory. I jest jeszcze jedna rzecz: dzisiaj światowymi cenami zbóż gra Rosja. To jest sytuacja, do której świat się musi jakoś do odnieść i się z nią zmierzyć. Rosja w tragiczny sposób niszczy potencjał rolny Ukrainy i sama przejmuje rynki eksportowe, korzystając z tego, że żywność nie jest objęta sankcjami. Rosja bardzo zwiększa eksport swoich zbóż i powoduje wahania na rynku cen. To jest kolejny skutek tej rosyjskiej, imperialnej polityki i tej agresji. Wiem, że czytać nas będą rolnicy, dlatego chcę jeszcze raz zadeklarować pełną możliwą pomoc w ramach Unii Europejskiej dla rolników, którzy doznali już i może jeszcze doznają w przyszłości jakichś negatywnych skutków tej sytuacji wojennej. To nie wolny handel z Ukrainą spowodował ten kryzys. To wojna spowodowała ten kryzys.

Tylko ten pierwszy punkt z porozumienia będzie, jak widać, trudny do spełnienia albo całkiem niemożliwy.

Ja bym był nieodpowiedzialnym politykiem, gdybym powiedział, że bardzo łatwo wprowadzę coś, co ode mnie zależy, czego nie mogę zrobić.

Ale to jest pierwszy punkt porozumienia Ministerstwa Rolnictwa z rolnikami.

Myślę, że polski rząd podjął już działania, żeby wprowadzić te klauzule ochronne, w tym m.in. cła. To jest dobry krok i ja będę go również wspierał. A jaki będzie jego skutek? Zobaczymy. To nie jest łatwa sprawa.

Inną niełatwą sprawą jest kwestia KPO. Czy te środki popłyną w końcu do Polski?

Byłem w stałym kontakcie z polskim rządem i mam wiedzę z Komisji Europejskiej, kiedy wypracowywany był ten kompromis. To była wielka praca ministra Szymona Szynkowskiego vel Sęka. Kompromis został osiągnięty, dzisiaj sprawa jest w Trybunale Konstytucyjnym. Ja mogę zapewnić, że jeśli po decyzji TK zostanie uchwalona ustawa o Sądzie Najwyższym w takiej wersji, w jakiej została ona przyjęta jako ten kompromis z KE, to fundusze KPO będą odblokowane.

Jeszcze przed jesienią?

Tam jest dwumiesięczna procedura, wynikająca z zasad tych funduszy, ale odpadną przeszkody do wypłacenia Polsce pieniędzy, więc po prostu czekamy na decyzję TK. Kompromis został osiągnięty i moim zdaniem jest on dobry. Ja kiedyś byłem sędzią i nie widzę powodu do takich obaw, że te zmiany, które tam są przewidziane, rozmontują polski wymiar sprawiedliwości czy system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. On w tej chwili funkcjonuje w bardzo ograniczonym zakresie. Nie ma powodu do obaw. Ta ustawa powinna być przyjęta i wtedy Polska otrzymałaby fundusze KPO. One są bardzo ważne, dlatego że tam są również fundusze dla rolnictwa, np. na przetwórstwo rolne. Te problemy z cenami, ale także np. rozdźwięk między cenami płaconymi rolnikom a cenami, które konsumenci płacą w sklepach... Niektórzy mają pretensje do rolników, że w sklepach jest tak drogo. Ale to nie przez rolników. To właśnie przez różne kolejne etapy pośrednictwa. Rolnicy dostają małe ceny, a konsumenci płacą dużo. Jeżeli odbudujemy lokalne przetwórstwo, stworzymy taki lepiej funkcjonujący system, tzw. krótki łańcuch dostaw, to wtedy rolnicy będą mogli zarobić więcej, a konsumenci zapłacić mniej.

Czytaj więcej

Sondaż. Trzeba chronić polski rynek przed tanim ukraińskim zbożem

A może by lepiej powoli wychodzić z Unii Europejskiej? Już pojawiają się tego typu głosy w PiS. Konfederacja wręcz za tym postuluje.

W PiS takich głosów nie słyszałem, natomiast myślę, że są to głosy jednak bez wyobraźni. Unia Europejska to jest przede wszystkim ogromny rynek, na którym Polska odnosi coraz większe sukcesy. Także polskie rolnictwo odnosi coraz większe sukcesy, polska żywność jest bardzo ważnym towarem eksportowym, ten eksport rośnie z roku na rok. Wspólna polityka rolna – 25 mld euro na pięć lat. Każdego roku polscy rolnicy będą otrzymywali 5 mld euro, 24 mld zł.

Czyli nie opłaca się Polsce wychodzić z UE?

To w ogóle jest bez dyskusji. Polska, a zwłaszcza polskie rolnictwo, korzysta na obecności w Unii mimo różnych trudności. Zresztą myślę, że rolnicy nie zgłaszają takiego postulatu. Oczywiście, skarżą się czasem na różne utrudnienia biurokratyczne. One najczęściej nie w Brukseli są wymyślane. Teraz jest problem z wdrażaniem bardzo dużej reformy wspólnej polityki rolnej. Plany strategiczne, pewne nowe formy, tzw. ekoschematy, dobrowolne dla rolników, ale wiążą się z nimi dodatkowe środki, dodatkowe fundusze. Dobrostan zwierząt – Polska wyda najwięcej w całej Unii na poprawę dobrostanu zwierząt w hodowli. 1,7 mld mld euro będzie skierowane specjalnie na to, żeby płacić rolnikom, którzy dobrowolnie wprowadzą podwyższone praktyki dobrostanowe. Bardzo o to zabiegałem. Polska może być liderem w takim pozytywnym wizerunku rolnictwa. Trzeba ten wizerunek poprawiać i ja myślę, że perspektywy są naprawdę dobre, a ten kryzys związany z wojną w Ukrainie... Wojna oby się jak najszybciej skończyła zwycięstwem Ukrainy i wtedy sytuacja wróci do normy.

Był pan w niedzielę na marszu w obronie Jana Pawła II?

Na marszu nie byłem, ale w moim rodzinnym mieście oddałem cześć pamięci św. Jana Pawła II.

W przeddzień dnia papieskiego powinny są odbyć wybory parlamentarne? 15 października to dobra data?

Nie mnie się o tym w tym momencie wypowiadać.

Prezydent zdecyduje, ale jaka jest pana opinia?

Nie widzę powodów, żeby ten dzień miał przeszkadzać w wyznaczeniu terminu wyborów. To jest możliwa konstytucyjnie data i jeśliby prezydent na taką się zdecydował, to nie byłoby powodu, żeby to krytykować.

Współpraca: Jakub Mikulski

Czy poda się pan do dymisji?

Dlaczego miałbym to zrobić?

Pozostało 100% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: Jak Polacy ocenieją start ministrów i wiceministrów w wyborach do PE?
Polityka
Krzysztof Gawkowski o CPK. „Ta inwestycja może być kontynuowana”
Polityka
Prezydent Duda: Odrodził się potwór, który nas pożerał
Polityka
Sondaż: Jak Polacy oceniają start Daniela Obajtka w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Polityka
Konwencja PiS. Znamy liderów list w wyborach do PE. Są Wąsik, Kamiński, Obajtek
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił