Kac po putinowskiej paradzie

Putin nie wypowiedział wojny, nie ogłosił mobilizacji ani aneksji. Ale nie chce też wycofać się z Ukrainy.

Publikacja: 09.05.2022 18:51

Prezydent i jego minister obrony. Siergiejowi Szojgu grozi dymisja za przegraną w Ukrainie

Prezydent i jego minister obrony. Siergiejowi Szojgu grozi dymisja za przegraną w Ukrainie

Foto: Kirill KUDRYAVTSEV/AFP

– Za zwycięstwo! Za Rosję! – na koniec przemówienia na placu Czerwonym wzniósł niezbyt pewnie okrzyk.

– Zdumiewająco puste przemówienie. Mnóstwo patosu i nic konkretnego. Jedyne, co było widać, to to, że (Putin) chciał się przedstawić w roli wojskowego przywódcy państwa, głównodowodzącego. Ale jakoś tak nieprzekonująco – podsumował wystąpienie prezydenta socjolog Dmitrij Oreszkin.

Nie ma co komentować

W swym wystąpieniu prezydent wspomniał, że „w grudniu ubiegłego roku zaproponowaliśmy (Zachodowi) podpisanie umowy o gwarancjach bezpieczeństwa”. Chodziło o kremlowskie żądanie, by „NATO zbierało manatki i wracało do granic z 1997 roku”. Ani wtedy, ani obecnie nikt nie zamierzał o tym dyskutować. – Odblask lekkiej rozpaczy – skomentował wystąpienie rosyjskiego prezydenta brytyjski minister obrony Ben Wallace.

Putin mówił też na placu Czerwonym o tym, że „nie miał innego wyjścia”, tylko napaść na Ukrainę, bo „NATO nie chciało nas usłyszeć”. – Nie ma co komentować każdej bzdury – odpowiedział na to premier Czech Petr Fiala.

Ci, których nie ma

Przed prezydentem Rosji przemaszerowało w dorocznej paradzie kilkanaście tysięcy żołnierzy, z których część brała udział w agresji na Ukrainę. Wśród nich była m.in. stacjonująca na co dzień koło Moskwy elitarna Kantemirowska Dywizja, która została mocno poturbowana przez Ukraińców w czasie walk o Charków. Podobnie z maszerującymi po placu jednostkami rosyjskiej floty. W ciągu ostatnich tygodni poniosła ona bardzo dotkliwe straty na Morzu Czarnym.

Oficjalnie nikt jednak o tym nie mówi. Ostatnie dane na temat strat wojennych rosyjskie ministerstwo obrony podawało 25 marca.

Na tegorocznej paradzie pojawił się minister obrony Siergiej Szojgu. Jeszcze niedawno typowany na następcę Putina, obecnie zachowywał się bardzo niepewnie. Cały czas boi się dymisji i obciążenia odpowiedzialnością za przegrywaną wojnę. Już zniknął za to drugi z najważniejszych dowódców, szef sztabu generalnego rosyjskiej armii, generał Walerij Gierasimow – nikt go nie widział na placu.

Czytaj więcej

Putin: Niech horror wojny światowej się nie powtórzy

Eksperci wojskowi zwrócili też uwagę na inne charakterystyczne braki, tym razem w sprzęcie. W paradzie nie wziął udziału ani jeden czołg T-80 stanowiący podstawową siłę rosyjskich ataków w Ukrainie. Nie było też parady lotnictwa, oficjalnie z powodu pogody. Ale przeloty samolotów bojowych odwołano też w innych miastach Rosji (m.in. Petersburgu, Samarze czy Rostowie), a tam pogoda był dobra.

Część ekspertów podejrzewa, że w samej Moskwie Kreml nie nakazał rozpędzania chmur (jak to robił od 1995 roku) prawdopodobnie z powodu braku odpowiednich środków chemicznych, które mogły pochodzić z importu i zostać objęte sankcjami.

Bezpośrednio od świątecznego wystąpienia Putina uzależniona była Ukraina. Gdyby rosyjski przywódca ogłosił mobilizację (jak spodziewano się wcześniej), Kijów powołałby pod broń drugą falę swoich rezerwistów. Na razie, jak dowiaduje się „Rzeczpospolita”, nawet w miastach na bezpośrednim zapleczu frontu (m.in. Krzywy Róg, Nikopol) odsyłają do domów osoby, którym wcześniej przysłano wezwania na komisje poborowe.

Mimo to Kijów nie chce odwoływać zakazu wyjazdu z kraju dla mężczyzna podlegających poborowi, wprowadzonego w Ukrainie wraz ze stanem wojennym.

Znienawidzone miasto

Nawet bez mobilizacji na froncie pojawiły się jednak nowe jednostki rosyjskie, w dodatku posiadające dość nowoczesne uzbrojenie. Ukraińscy wojskowi podejrzewają, że są to oddziały ściągnięte z Syrii i wzmocnione najemnikami Wagnera. Nie jest jasne, czy weszły już do walki – w każdym razie front w żadnym miejscu nie zmienił swego przebiegu. Jedynie w okolicach Chersonia ukraińska armia wyzwoliła kolejne wioski.

Za to rosyjska armia świątecznie ostrzelała rakietami Odessę. Tak zresztą jak i w niedzielę – w ukraiński Dzień Pamięci o Ofiarach Drugiej Wojny Światowej. Rosyjski prezydent nienawidzi tego miasta, czemu dał wyraz w swoim wystąpieniu.

– Za zwycięstwo! Za Rosję! – na koniec przemówienia na placu Czerwonym wzniósł niezbyt pewnie okrzyk.

– Zdumiewająco puste przemówienie. Mnóstwo patosu i nic konkretnego. Jedyne, co było widać, to to, że (Putin) chciał się przedstawić w roli wojskowego przywódcy państwa, głównodowodzącego. Ale jakoś tak nieprzekonująco – podsumował wystąpienie prezydenta socjolog Dmitrij Oreszkin.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Niestrategiczna broń jądrowa. Łukaszenko zapowiada "ostateczną decyzję"
Polityka
Andrzej Łomanowski: Piąta inauguracja Władimira Putina częściowo zbojkotowana. Urzędnicy czekają na awanse
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu