Po orzeczeniu TSUE minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro stwierdził, że wyrok ten jest dowodem "historycznego błędu" premiera Mateusza Morawieckiego. W 2020 roku Solidarna Polska rekomendowała rządowi twarde grożeniem zawetowaniem unijnego budżetu jeśli Rada Europejska przyjmie projekt rozporządzenia wiążącego wypłatę środków z UE z kwestiami praworządności. Ostatecznie rząd wycofał się z weta w zamian za dodatkową wykładnię, że blokowanie środków unijnych będzie mogło następować tylko wtedy, gdy będzie istnieć groźba, że ich wykorzystanie będzie odbywać się niezgodnie z przepisami prawa.
Niemcy chcą mieć decydujący wpływ na to, co dzieje się w Polsce
Patryk Jaki, europoseł Solidarnej Polski
- Dotychczasowa taktyka Polski jest nieskuteczna i prowadzi nas do takich wyroków jak ten wczorajszy. Ja się dziwię, że w Polsce, kiedy rozmawiamy o zagadnieniu suwerenności to ono jest przedstawiane tak: "ha ha ha, hi, hi, hi, patrioci coś sobie krzyczą". Dlaczego (Władimir) Putin zgromadził swoje czołgi nad granicą ukraińską, a wcześniej tego nie robił? Dlatego, że Putin walczy o poszerzenie swojego pola sprawczości. On uważa, że nie musi koniecznie podbijać Ukrainy, ale chce, żeby tam byli jego ludzie i aby to on decydował, a Ukraina sobie może mieć premiera, prezydenta, itd. ale on chce mieć swoje wpływy gospodarcze - mówił Jaki.
- Prezydent (Wołodymyr) Zełenski zaczął bardzo poważnie odbierać Putinowi to pole sprawczości i Putin uznał, że jeżeli chce przetrzymać to swoje pole sprawczości, to nie ma innego wyjścia niż stosować konsekwencje militarne - kontynuował europoseł.
- Z drugiej strony Niemcy walczą o to samo w stosunku do Polski, co Putin w stosunku do Ukrainy: o poszerzenie swojego pola sprawczości. Tylko oczywiście oni nie muszą używać do tego szantażu militarnego, dlatego, że używają do tego szantażu instytucjonalnego. Chcą mieć decydujący wpływ na to, co dzieje się w Polsce - przekonywał Jaki. - Wykorzystają instytucję, taką jak TSUE, która będzie mogła zmienić każdą decyzję polskich władz. Jeśli my się na to zgodzimy, a to do tego dąży, to będzie oznaczało, że Polska de facto, że Polacy, mogą sobie odwołać w ogóle wybory. Co z tego, że Polacy sobie kogoś wybiorą i rząd w imieniu Polaków będzie podejmował jakieś decyzję, skoro TSUE będzie mógł każdą decyzję zmienić? - dodał.
- Suwerenność ma dzisiaj inny wymiar, niż w czasach I Rzeczpospolitej, i dobrze, żebyśmy to wszyscy zrozumieli. Ogromna liczba polskich elit, mediów tego nie rozumie, że jak się traktaty raz zmieni, to to już zostaje bez względu na to, jaki rząd będzie rządził - podkreślił Jaki.