Reklama
Rozwiń
Reklama

UE: Brak apetytu na zmiany traktatów

Tylko federalista Guy Verhofstadt popiera polski postulat. Ale jego cel jest inny niż Jarosława Kaczyńskiego.

Aktualizacja: 15.02.2017 22:39 Publikacja: 14.02.2017 18:23

Guy Verhofstadt

Guy Verhofstadt

Foto: AFP

Polska chce zmiany traktatów UE, żeby ograniczyć władzę Brukseli. Jarosław Kaczyński próbował do tego przekonać kanclerz Angelę Merkel w czasie jej wizyty w Warszawie, ale bez skutku. Czy w innych miejscach polski rząd zabiega o poparcie dla swojego postulatu – nie wiadomo, bo nie zostały jeszcze przedstawione ani konkretne pomysły, ani możliwe alianse.

W czasie debaty o koniecznych reformach UE we wtorek w Parlamencie Europejskim przedstawiono trzy ważne propozycje na ten temat; europosłowie PiS nie zabrali głosu. Wypowiedział się były eurodeputowany tego klubu Kazimierz Ujazdowski, ale on akurat uznał, że zmiany traktatowe nie są potrzebne. Podobne były tezy dwóch z trzech sprawozdań przygotowanych przez czołowych eurodeputowanych największych grup politycznych: chadeckiej i socjalistycznej. Poparł ich wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. – Zmiany traktatowe nie są dziś na szczycie listy priorytetów państw członkowskich – powiedział Holender. I powtórzył argument przedstawiany przez innych przeciwników zmian traktatów. – Obecnie obowiązujący traktat lizboński daje wystarczająco dużo możliwości poprawy funkcjonowania Unii.

Jedyne, poza Polską, środowiska, które chcą zmiany traktatów, to te federalistyczne. Ich rzecznikiem jest belgijski eurodeputowany Guy Verhofstadt. W jego sprawozdaniu znalazły się propozycje daleko idących zmian, których efektem byłby trwały podział UE na strefę euro i pozostałych. Ta pierwsza miałaby własne odrębne instytucje, ministra finansów, budżet. Tak radykalnemu postulatowi najbardziej sprzeciwia się chadecja, w szczególności niemiecka.

– Nie potrzeba odrębnych instytucji dla strefy euro. Sprzeciwiamy się dzieleniu Unii na strefę euro i pozostałych. Priorytetem musi być zachowanie jedności – powiedział Elmar Brok, wpływowy eurodeputowany CDU. To, co można zrobić w ramach traktatu lizbońskiego, to usprawnić działanie strefy euro. Jak zauważył Brok, nawet obecny traktat pozwala, żeby grupa krajów w ramach UE miała pewne wspólne fiskalne zdolności, co mogłoby być zalążkiem budżetu strefy euro.

Europosłowie z największych grup proponują też większe korzystanie z głosowań większościowych w UE. To inaczej niż Polska, która chciałaby rozszerzenia prawa weta. Ponadto PE nalega, żeby precedensowa forma wyboru szefa Komisji Europejskiej w 2014 r. stała się regułą. Wtedy wszystkie grupy polityczne prowadziły kampanię wyborczą do PE z jednym europejskim kandydatem na sztandarze. W przypadku chadecji był to Jean-Claude Juncker i ponieważ to Europejska Partia Ludowa wygrała wybory do PE, Luksemburczyk został szefem KE. Nie bez problemów, bo traktaty przewidują, że kandydata przedstawia Rada Europejska, czyli szefowie państw i rządów. Niektórzy z nich uznali wtedy działania PE za rodzaj szantażu, ale ostatecznie ustąpili. I wygląda na to, że na trwałe. Dlatego, jak przewidują unijni dyplomaci, już w przyszłym roku, na rok przed kolejnymi wyborami do PE, ruszy giełda kandydatów na szefa KE. Wiadomo, że nie będzie na niej obecnego przewodniczącego Junckera. – Pięć lat wystarczy – oświadczył Luksemburczyk.

Reklama
Reklama
Polityka
USA uderzyły w bojowników Państwa Islamskiego, którzy atakowali chrześcijan
Polityka
Rzecznik Kremla napomina Polskę: W G20 nie ma miejsca na wypaczenia i politykę
Polityka
KE reaguje na zakaz wjazdu do USA dla pięciorga Europejczyków. Wśród nich unijny komisarz
Polityka
Donald Trump wchodzi na pomnik prezydenta Kennedy’ego
Polityka
„Zestaw danych 8”. Są nowe dokumenty w sprawie Jeffreya Epsteina
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama