Potwierdza to Stanisław Gawłowski. – Czasem mnie to wkurza, bo on nie jest już politykiem lokalnym, tylko krajowym i nie powinien myśleć wyłącznie w kategoriach interesu Kołobrzegu – irytuje się wiceminister środowiska.
Ale przyznaje, że dzięki takiej postawie Karpiniuk ma w Kołobrzegu bardzo silną pozycję.
– W mieście nic się nie dzieje bez jego wiedzy – zaznacza.
Opozycja ma jednak za złe Karpiniukowi, że w mieście wyłącznie ludzie PO mają coś do powiedzenia. W komisji rewizyjnej Rady Miejskiej, wbrew utartemu zwyczajowi, nie ma nikogo z opozycji. Nie pomogła nawet interwencja wojewody w tej sprawie.
Lukratywne stanowiska w mieście obsadzili działacze PO lub sympatycy tej partii, np. sekretarka z biura poselskiego Karpiniuka Aneta Ratajska została kierowniczką sanatorium Kombatant, a Łukasz Czechowski, społeczny asystent posła, znalazł posadę w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji i miejsce w radzie nadzorczej spółki Geotermia Pyrzyce. Lista płac jest dłuższa.
[srodtytul]„Żelek” i jego notes[/srodtytul]
Czy twardy śledczy badający zbrodnie PiS ma jakieś słabości? Panicznie boi się latać. Jego koledzy z PO siłę strachu przed lataniem mierzyli w nowej jednostce – karpiniukach. Pełna histeria, która zdarza się przy silnych turbulencjach, to było np. 6 karpiniuków.
– Polityka to jedyna rzecz, która go interesuje – opowiada zachodniopomorski poseł opozycji, który często podróżuje z szefem komisji śledczej. – Nie ma żony ani dzieci, nigdy nie opowiada o swoich pasjach czy planach urlopowych, ożywia się tylko, gdy rozmowa schodzi na politykę. Tylko wtedy w jego oczach widać błysk.
Kołobrzeski poseł twierdzi, że to nieprawda. – Mam całą masę przyjaciół i wiele pasji, jak każdy – twierdzi. – Interesuję się sportem, głównie piłką nożną. Wspieram amatorską drużynę piłki nożnej, która nazywa się FC Karpiniuk.
Co znaczy „FC”? Tego Karpiniuk nie wie.
Poseł Hoc uważa swojego krajana za patologicznego pedanta.
– Wszystko zapisuje w notesie – dzięki czemu jest zawsze bardzo dobrze przygotowany do spotkań i wystąpień – mówi. – Podejrzewam też, że notuje tam wszystkie złote myśli, jakie chce wypowiedzieć, bo na pewno nie wymyśla ich na poczekaniu.
Na temat tego notesu krążą w Kołobrzegu legendy.
– Może to żart, ale w środowisku Sebastiana często się mówiło, że sobie dokładnie zapisał, kiedy będzie radnym, kiedy prezydentem, kiedy posłem – mówi kołobrzeska dziennikarka. – Znając go, jestem skłonna w to wierzyć, ale nawet jeśli to żart, to chyba też o czymś świadczy.
Sam Karpiniuk twierdzi jednak, że do notesu wpisuje wyłącznie plany na najbliższe dni, a nie lata. – Po prostu staram się być obowiązkowy – tłumaczy.
Gawłowski: – Sebastian jest odpowiedzialny do bólu, bo u niego musi być wszystko zapięte na ostatni guzik. Ale czasami sięga takiego poziomu szczegółu, że to jest aż męczące. Bo te szczegóły często nie mają znaczenia. Ale on już taki jest.
– Robi przy tym takie wrażenie, jakby ciągle występował w telewizji na żywo, zawsze w garniturze, pod krawatem, taki czujny, spięty, nierozpięty – mówi działaczka PO ze Szczecina.
Dyżurnym tematem do żartów jest też jego wyżelowana, w pełni kontrolowana fryzura. To dzięki niej zyskał przydomek Żelek.
– Wcześniej nosił jeszcze taki nażelowany czub, ale koledzy z partii mu powiedzieli, żeby sobie dał spokój, bo to niepoważnie wygląda – mówi partyjna koleżanka Karpiniuka. – Posłuchał, bo Sebastian ma tę cechę, że uważnie słucha ludzi, zwłaszcza gdy mówią o jego wizerunku.
Z żelu jednak nie zrezygnował.
Woźniak: – Jestem jedną z niewielu osób, które znają Sebastiana bez żelu i – trudno, niech mnie zabije, ale muszę to powiedzieć: wygląda znacznie lepiej, ale wyraźnie nie jest w stanie z niego zrezygnować. Chyba to rozumiem. Sebastian po prostu nie znosi żadnego nieporządku. Nawet na głowie.