Dlaczego? – Szanuję wyrok sądu, potraktowałem go poważnie i właśnie dlatego odwołałem się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Liczyłem na to, że jeśli spór trafił do sądu w Strasburgu, „Gazeta Wyborcza” wstrzyma się z wykonaniem wyroku do czasu rozstrzygnięcia, a nie naśle na mnie komornika w celu konfiskaty mojego majątku – mówi „Rz”.
Mecenas Piotr Rogowski, pełnomocnik „Gazety Wyborczej”, w obszernym oświadczeniu rozesłanym do mediów uznał, że ponieważ Kurski – mimo kolejnych wezwań – nie opublikował przeprosin, Agora realizuje postanowienia tych orzeczeń w ramach tzw. wykonania zastępczego. I zaznacza, że właściwe sądy w postępowaniu egzekucyjnym umocowały prawomocnie Agorę SA do publikacji oświadczeń z przeprosinami na koszt dłużnika Jacka Kurskiego.
Zdaniem mecenasa jest to standardowa procedura egzekucyjna wynikająca z przepisów prawa w przypadku uchylania się dłużnika od dobrowolnego wykonania prawomocnego wyroku.
Kurski tłumaczy, że nie było go stać na wykupienie ogłoszenia w „Gazecie”. – Sąd pozostawił „Wyborczej” absolutną swobodę w dyktowaniu ceny publikacji przeprosin, co jest dodatkową karą. Gdy wypowiadałem te słowa, byłem posłem na Sejm, nie było mnie stać na kilkadziesiąt tysięcy złotych, których zażądała ode mnie „Wyborcza” – mówi Kurski.
Biuro prasowe Agory nie chciało odpowiedzieć, ile spółka zażądała od Kurskiego za zamieszczenie przeprosin. Na pytania „Rz” Agora odpisała: „Piotr Rogowski po zapoznaniu się z Pani pytaniami uznał, że zmierzają one do tego, żeby w tej sprawie tłumaczył się podmiot, który sprawę wygrał, i nie może doczekać się dobrowolnego wykonania wyroku przez dłużnika. Nie tłumaczy się natomiast ten, co do którego sądy, w tym Sąd Najwyższy, stwierdziły, że ewidentnie i celowo rozpowszechniał nieprawdę, dopuszczając się tym samym bezprawnego zniesławienia Agory SA”.
Kurski mówi „Rz”: – Oni chcą po prostu zniszczyć mnie, tak jak się niszczyło ludzi w PRL. To wtedy dławiono ludzi konfiskatami mienia. Dla posła dwa ogłoszenia po 34 tys. zł oraz 10 tys. nawiązki to fortuna – mówi. I dodaje, że wyznaczona cena ogłoszenia z przeprosinami, które zasądził sąd, ma na celu „zmiażdżenie człowieka”.